Idzie aksamitny terror
„Polska to taka dziwna kraj” - brzmiał fragment dialogów Tadeusza Rossa pn. „Zulu-Gula”. To prawda, okazuje się bowiem, że mamy w Polsce kibiców, podczas gdy nie mamy piłkarzy, a jedynie udających piłkarzy celebrytów, co skądinąd słusznie zauważył Stanisław Michalkiewicz. Po co jednak w Polsce są kibice, skoro nie dla piłkarzy? Odpowiedź jest prosta: aby sprawiać kłopoty rządowi, a w każdym razie, aby dać mu pretekst aby czymś się wykazał.
I stało się. Rząd ogłosił wojnę z kibolami pod pretekstem zajść w Bydgoszczy podczas finału PP, kiedy to 1200 policjantów nawet nie spróbowało przywrócić porządku zakłóconego przez setkę kiboli. Nawiasem mówiąc, akcja, a ściślej – bierna obecność policjantów kosztowała ponad 900 tys. zł, ale niech tam. Bijatyki na stadionach w Polsce i nie tylko, są codziennością.
Pytanie: co takiego się stało, że tym razem rząd zareagował? Stała się jedna rzecz. Krytyka rządu, Platformy Obywatelskiej i samego Adama Michnika przez kibiców w niemal całej Polsce. W odwecie po kilku dniach aresztowano kilkadziesiąt osób rzekomo zadymiarzy oraz zamknięto dla kibiców kilka stadionów, nawet tych wzorowych a decyzje w tej sprawie podjęli wojewodowie, czyli przedstawiciele rządu. W przypadku stadionu Śląska, wojewoda dolnośląski tłumaczył, że taką opinię dostał od policji, która uznała, że nie potrafi zapewnić bezpieczeństwa.
Warto nadmienić, że państwo ma dwa podstawowe zadania: zapewnić bezpieczeństwo zewnętrzne i wewnętrzne obywateli do czego służą wojsko i policja i na co pobierane są podatki. Reszta zadań państwa jest już dyskusyjna i nie o to chodzi. Zamykanie stadionów to nie tylko wycofywania się państwa ze swoich obowiązków, ale przerzucanie ich na innych, w tym przypadku na prywatne kluby.
Nie jest to nic nowego. Ostatnio nasza „zielona wyspa” wyraźnie zaczyna tonąć i wobec braku pieniędzy państwo przerzuca na obywateli coraz więcej obowiązków własnych. Pół biedy gdyby towarzyszyło temu zmniejszanie podatków i innych danin, ale co to to nie. Wprost przeciwnie. Cena benzyny rośnie i oscyluje już wokół 5 zł za litr, podczas gdy na świecie tanieje. Przypominam, że (1) w cenie paliwa największy składnik stanowią podatki, a (2), że w 2007 r. obecny premier straszył rządami PiS-u i wiążącą się z tym podwyżką paliwa
do 4 zł/l.
Że zamykanie stadionów to akcja polityczna świadczy też fakt, iż z kolei wojewodzina łódzka zamknęła stadion Widzewa, bo tam się klnie. Idąc tym tropem należałoby zamknąć parlament, gdyż posłowie, a zwłaszcza co niektórzy senatorowie klną, że aż hej, zamknąć knajpy, bo po wódce ludzie też się leją, zlikwidować samochody, ponieważ ofiar wypadków drogowych jest najwięcej, a co najważniejsze – odwołać Euro 2012.
Kiedyś już przestrzegałem przed aksamitnym terrorem PO i właśnie się zaczyna. Rząd po prostu się boi. Po zlikwidowaniu dużych zakładów pracy, będących zarzewiem buntów w latach minionych, głównie dzięki temu, że tam mogły się gromadzić wielotysięczne tłumy, teraz pozostały stadiony. To z nich może wyjść rewolta, to na nich padają antyrządowe hasła. I pewnie prędzej czy później wyjdzie, gdyż ich zamykanie tylko dolewa oliwy do ognia, a już na pewno nie rozwiąże obecnych problemów państwa i frustracji obywateli. I to pewnie wyjaśnia dlaczego mamy kibiców.
Ale tak właśnie kończy się każda forma socjalizmu, gdy zaczyna brakować pieniędzy.