Felieton ze Starej Morawy/1 dekada marca 2011 roku
Z zagubionej wśród lasów i sudeckich gór Starej Morawy, wiekowej, bo sięgającej IX i X wieku osady o „kulturze”...
Ostatnio krótkie rozważania o „kulturze wysokiej” - lub, jak niektórzy nieco ironicznie piszą i mówią”kulturze elit”... Teraz o „drugim” biegunie: „kulturze masowej”, kulturze, która jest „zrozumiała dla ogółu”. Nie jest wyrafinowana ani wyszukana. Jest to propozycja pozwalająca na budowanie „masowego odbiorcy” a także budowanie „odbiorcy biernego”. Jednoznacznie trzeba powiedzieć, że „kultura masowa” poprzez swoją standaryzację, prostotę formy, uproszczenia, powierzchowność wnosi wartości „łatwe” i „komercyjne”. Imprezom „masowym” towarzyszą zwykle składniki, których nie spotkamy w działaniach „kultury wysokiej”. Trudno sobie wyobrazić koncert kameralny w czasie którego leje się z beczek piwo i są serwowane hot-dogi... Żyjemy w czasach „kulturowego zamieszania” - wszystko „dzięki” kulturze masowej uległo spłaszczeniu. Kto z nas, które z naszych dzieci zwraca uwagę jak zasiąść przy stole, jak trzymać nóż i widelec, co zrobić z rękoma ... rozmawiając z „kimś” najlepiej i najwygodniej trzymać ręce w kieszeniach, a nawet w skrajnych sytuacjach „dłubać w nosie” - wszystko nam wolno i wszystko jest „spoko”. Standaryzacja doprowadziła m.in. do tego, że większość społeczeństwa doszła do posługiwania się słownictwem wulgarnym, a nawet prymitywnym w rozmowach potocznych a nawet publicznych... Cóż z tego, że będziemy wsłuchiwać się w treść motta staromorawskiego dzwonu, który rozgłasza” : „lenistwo ducha grzechem jest” - do kogo dotrze głos kolejnego dzwonu w Dolinie Kleśnicy, który będzie niósł słowa Kazimierza Przerwy-Tetmajera:
.... w wieczornym mroku dusza tonie
w roztoczy śniegu pustej, białej...
księżyc się snowa na jej skronie
i wzywa oczy: by szukały,
i wzywa ucho: by słuchało,
i wzywa serce: aby biło...
... a my dalej naśnieżamy, doświetlamy, dogłaśniamy, aby nasze oczy: nie widziały, wzywają uszy aby nie słyszały i wzywają, aby nasze serca kiepsko i słabo biły...
... Znów nad górami, nad jedynym na Strońszczyźnie zbiornikiem zalśnią jupitery telewizyjne, zabrzmią głośne zespoły w imię „zasięgu” ... Gdzie chęć utrzymania tradycji, kultury wiejskiej, ludowej? Z naszych wiosek chcemy uczynić wielkie, miejskie metropolie... ale czy to jest droga do zachęty dłuższych pobytów turystów?
Ps. .... oby wielu naszych „wybrańców”odpowiedzialnie dzieliło fundusze: „kultura wysoka”, „kultura masowa”, „kultura fizyczna” - we wszystkim powinno zachowywać się racjonalnie, logicznie finansując wsparcie z pieniędzy, które pochodzą od nas - podatników.