Pan Burmistrz obiecał w 2006 roku - część VII
Nadszedł czas by przypomnieć tym, którzy wybrali Pana Burmistrza Miasta w 2006 roku, a w 2010 roku spowodowali swoimi głosami jego reelekcję pod hasłem kontynuacji rozwoju Gminy Miejskiej Kłodzko, o kolejnym pragnieniu Pana Bogusława Szpytmy z 2006 roku. Brzmiało ono tak, cyt: „trochę więcej zaangażowania młodzieży w sprawy społeczne, sprawy wspólne nie zaszkodzą, a pomogą – myślę tu o pewnym systemie motywacyjnym dla szkół i dla nauczycieli, którzy wiedzą, jak kształtować młodzież, ale chciałbym, aby ten system powstał w oparciu również o zręby wizji tworzonej również w mieście, chcemy więc również w tym kierunku poprawić jakość zarówno edukacji, ale również wychowania.”
Żeby zrozumieć, o czym mówił Burmistrz, sięgnąłem do mądrych ksiąg i ustaliłem, co dzisiaj oznacza termin „zaangażowanie społeczne”. Najtrafniejszą wśród definicji będzie zrównanie tego terminu z prostszym do zrozumienia przez wszystkich, czyli z uczestnictwem. Tak więc mógł Burmistrz w swoim przemówieniu mówić o zwiększeniu uczestnictwa młodzieży w życiu miasta. Byłoby prościej. Ciągle jednak zadaję sobie pytanie, czy intencją mówiącego było proste przekazanie swoich idei. Dzisiaj, z perspektywy czasu, myślę, że niekoniecznie. Zwłaszcza jak czytam o włączeniu w ten proces uczestnictwa szkół, nauczycieli i pewnym systemie motywacyjnym. Młodzież, jeśli stworzyć jej w szkole możliwość dobrowolnego uczestnictwa w dodatkowych pozalekcyjnych zajęciach w ramach jakichś ogólnych programów z dziedziny rozwoju społeczeństwa (tzn. mieszkańców) to jestem przekonany, że skorzysta z nich niechętnie. Widać to już teraz, kiedy nauczyciele, zmuszeni przez MEN do organizowania 2 godzin darmowych dodatkowych zajęć dla uczniów z czegokolwiek, biją się o frekwencję, ponieważ kół, fakultetów itp. zrobiło się bardzo dużo, a czas uczniów po lekcjach jest ograniczony. Tym bardziej, że epoka nauczycieli ideowców minęła wraz z rozwojem kapitalizmu, a o jakimkolwiek systemie motywującym ich do takich działań nie słyszałem.
Były w naszym mieście próby aktywizacji młodzieży za pomocą tzw. Parlamentu Hrabstwa Kłodzkiego czy dorocznego zrywu szkół – sprzątania świata.
W 2006 roku miałem nadzieję, że zacznie np. funkcjonować Młodzieżowa Rada Miasta lub jakaś inna forma- platforma czy też forum wymiany myśli, idei, propozycji. Kiedyś takie forum spotkań proponował KOK w tzw. klubie „Ananas”, ale to był pomysł z czasów komuny. Młodzieżową Radę Miejska funkcjonującą w Dusznikach Zdroju rozwiązano. W Kłodzku kilku zapaleńców samodzielnie zorganizowało sobie czas, bawiąc się w rekonstrukcję historyczną. To tzw. 47 Pruski Pułk Piechoty w Kłodzku, a w oryginalnej nazwie - 47 Infanterie Regiment von Grawert Glatz. Pułk stacjonujący w twierdzy Kłodzko powstał w 2006 roku dzięki unijnej dotacji w ramach podpisanego w kwietniu 2005 roku porozumienia trzech dolnośląskich twierdz - kłodzkiej, nyskiej i srebrnogórskiej, mającego na celu wspólną promocję. Kłodzki regiment ściśle współpracuje ze swoim odpowiednikiem ze Srebrnej Góry. Po raz pierwszy żołnierzy można było zobaczyć 29 kwietnia 2006 podczas musztry i pokazów strzeleckich na kłodzkim Rynku oraz w twierdzy, a więc to także nie pana Burmistrza Szpytmy inicjatywa. Pan został burmistrzem w dniu 4 grudnia 2006 roku (to tak gwoli historycznej ścisłości).
Z dziennikarskiego obowiązku odnotuję, że na szczęście pułk jest wspierany z projektu unijnego o nazwie „Rekonstrukcje historyczne” i jest wspólnym produktem turystycznym polsko – czeskiego pogranicza. Tak więc zapowiadane w 2006 roku „trochę więcej zaangażowania młodzieży” mogę Panu zaliczyć na plus. Jednak z jednym zastrzeżeniem, że po zakończeniu projektu w przyszłym roku również zechce Pan wspierać naszych dzielnych młodych żołnierzy, a nie zostawi ich na lodzie, tylko dlatego że fundusze unijne się wyczerpią.
Ponieważ do tej pory w sześciu częściach, uczciwie mówiąc, wytykałem Panu, że, wyrażając się eufemistycznie, mijał się Pan z prawdą, tym razem w części VII mam dla Pana propozycję. Otóż w latach 2008-2010 gmina Haninge w regionie Sztokholm zrealizowała innowacyjny projekt partycypacyjny, w ramach którego dzieci i młodzież zostały zaangażowane w procesy planowania przestrzeni w swojej okolicy. Około 60 uczniów w wieku 12-16 lat ze szkół położnych na terenie objętym ogólnym planem zagospodarowania przestrzennego wzięło udział w serii spotkań poświęconych planowaniu przestrzeni i udziałowi mieszkańców w podejmowaniu decyzji w tym zakresie oraz w warsztatach kreatywnych, na których pracowali nad własnymi pomysłami związanymi z zagospodarowaniem przestrzeni miejskiej w ich okolicy. Pomysł zaangażowania najmłodszych mieszkańców gminy w procesy planowania przestrzeni miejskiej zrodził się wśród urzędników gminnych odpowiedzialnych za sprawy dzieci i młodzieży, spotykających się początkowo jako nieformalna grupa, w której dyskutowano nad sposobami praktycznego wzmacniania udziału najmłodszych w procesach decyzyjnych i budowaniu demokracji lokalnej. Grupa ta została w pewnym momencie sformalizowana jako międzyjednostkowa grupa projektowa, która do tej pory współpracuje ze sobą, wymieniając pomysły na projekty i poszukując osób zainteresowanych udziałem w nich. Urzędnicy, pracujący w jednostce samorządu gminnego odpowiedzialnej za planowanie, doszli do wniosku, że wykluczenie dzieci i młodzieży z procesów podejmowania decyzji o planowaniu miejskim stoi w rozbieżności ze stawianymi celami dążenia do zrównoważonego rozwoju i w pełni inkluzywnej polityki społecznej. Celem nadrzędnym projektu było więc podniesienie poziomu zaangażowania dzieci i młodzieży w procesy planowania. A nade wszystko uzyskanie lepszego wglądu w ich potrzeby i sposoby postrzegania otaczającej ich rzeczywistości oraz zwiększenia wkładu najmłodszych mieszkańców w procesy podejmowania decyzji politycznych. Tyle pomysł.
Jeśli chciałby Pan z niego skorzystać, chętnie udostępnię odpowiednie materiały. Mnie zależy na uczestnictwie młodzieży w życiu miasta. Niekoniecznie polegającej na staniu w kolejce po bułkę z przydrożnego MC coś tam czy wulgarnym opluwaniu wszystkiego i wszystkich na forach społecznościowych. Opluwaniu wynikającym nie tylko z anonimowości plującego, ale może przede wszystkim ze sposobu prowadzenia oficjalnego dialogu w sprawach istotnych, np. pomiędzy radnymi czy też skłonności do potępiania wszystkiego w czambuł, tylko dlatego że pomysłodawcą są ludzie o innej orientacji politycznej lub też krytycznym podejściu do poczynań władzy samorządowej szczebla miejskiego. Nauczyła się młodzież debaty miałkiej i kłamliwej (od niektórych przegrywających procesy wyborcze w Sądzie), ideą której jest przekonanie o jedynie słusznych poglądach, decyzjach i celach.
A te czasy, miałem nadzieję, bezpowrotnie miały minąć. Nie w naszym mieście. Jak więc uczyć zaangażowania w sprawy społeczne ??? Trochę, czy troszeczkę ????
A swoją drogą rodzi się pytanie takie. Dlaczego Wy, Obywatelu Burmistrzu, tak koniecznie chcecie nas tylko trochę, miast siebie, angażować tylko społecznie?
Z wyrazami należnego szacunku wszystkim zwolennikom aktywu młodzieżowego i zaangażowania się społecznego – autor Janusz Skrobot