Rola świadomości

Autor: 
Jan Pokrywka

Rośnie świadomość nawet w tak zwanych „elitach”. Jeszcze do niedawna każdy aspirujący do tego miana musiał co rano przeczytać „Gazetę Wyborczą” aby wiedzieć, co ma myśleć i jakie aktualnie najmodniejsze poglądy głosić. Jeszcze do niedawna o Otwartych Funduszach Emerytalnych mówiono i pisano tylko dobrze. Warto na marginesie przypomnieć, że OFE były dzieckiem „wielkiej reformy emerytalnej” ówczesnego premiera Buzka, dziś zasiadającego na stolcu Parlamentu Europejskiego, gdzie na szczęście niewiele może.
Tak czy owak, 11 lat temu wizja drugiego i trzeciego filaru miała zaowocować starością pod palmami. Emerytom z palm pozostała co najwyżej margaryna palma, taki to efekt dodatkowego oszczędzania, a jeszcze nie wiemy wszystkiego.
Wiemy za to, o czym dziś już mówią, choć ciągle półgębkiem, mainstreamowe media, że jest źle. Bogusław Grabowski, ekonomista proweniencji AWS-UW, ujął to tak:
„Fakty są nieubłagane. Bilans tej reformy po 11 latach jest negatywny. Do OFE przekazaliśmy przez ten czas 156 mld zł. Deficyt sektora finansów publicznych bez transferów do OFE przekroczył 421 mld zł. Z prywatyzacji zebraliśmy zaledwie 103 mld zł. To oznacza, że od początku reformy nie tylko nic nie oszczędziliśmy, ale zwiększyliśmy zadłużenie o 473 mld zł”.
Jakkolwiek by na to nie patrzeć, obecny rząd zajmuje się ratowaniem budżetu „na dzisiaj”, przed tegorocznymi wyborami i nie martwi się, co będzie później, bo później będzie inny rząd. Emeryci też niewiele zdziałają, nie mają takiej siły przebicia jak górnicy czy kolejarze, a poza tym przedłuży się wiek emerytalny do 90 lat – jeśli taka będzie potrzeba, albo obowiązek utrzymania emerytów przerzuci na dzieci w ramach obowiązku gerioalimentacyjnego. Tak to musi się zakończyć, bo rządowi, nie tylko zresztą naszemu, zabraknie pieniędzy.
A zabraknie, ponieważ system socjalistyczny, nawet ten z „ludzką twarzą” musi upaść, bo ludzie są tylko ludźmi,
a więc istotami niedoskonałymi.
Unia Polityki Realnej była przeciw nie tylko OFE, co oczywiste, ale już na początku tzw. transformacji inaczej postrzegała reformę emerytalną. Zniesiony miałby zostać przymus ubezpieczeń dla ludzi młodych, dopiero wchodzących na rynek pracy. Z drugiej strony, aby zapewnić emerytury tym, którzy już na nie płacili, UPR proponowała aby 30% wpływów z prywatyzacji majątku państwowego przekazać na specjalny fundusz emerytalny. Stało się inaczej, o czym wiemy i wyszło jak wyszło.
Na marginesie z innej beczki: jak się okazuje, w samej tylko Warszawie od początku zimy wpłynęło już 300 pozwów przeciwko tej instytucji o odszkodowania za uszkodzenia samochodów spowodowane złym stanem nawierzchni, a więc więcej niż wcześniej wpływało takich wniosków w ciągu roku. Jak to się skończy, to inna sprawa, ale coś mi się zdaje, że pójdzie to w dobrym kierunku. Przecież sędziowie także jeżdżą samochodami i wiedzą jak jest, ale co najważniejsze – nasili się opór społeczny. Inaczej już się po prostu nie da!
Prawo Murphy’ego mówi, że „ludzie postępują rozsądnie dopiero wówczas, gdy wszystkie inne alternatywy zawiodą”. I tak dzięki zwiększonej świadomości ludzie zaczną oszczędzać na siebie nie licząc na państwo, które zajmie się tym czym powinno, na przykład drogami. Dotyczy to w równym stopniu samorządów: bardziej będzie się opłacało utrzymywać drogi w dobrym stanie niż płacić odszkodowania.
To, rzecz jasna, przyszłość, ale moim zdaniem – nieuchronna.

Wydania: