Nie lubię...

Autor: 
Jerzy Lica

...poniedziałków. To tytuł starej komedii, ale też i dzień kiedy to Redaktor spodziewa się, często naiwnie, że uda mi się coś “wymodzić”. “Wszakoż badziewie” - pisałem przecież niedawno, że “nie warto rozmawiać”.
Aliści do porannej kawy i papierosków /zgroza/ włączyłem Radio ZET, czyli raczej bzdet. Panimaju, że dziennikarz ma prawo do swoich poglądów, jako i ich obrony. Jednak to co bezkarnie wyprawia “Stokrotka” przechodzi wszelkie granice profesjonalizmu, a i kultury. Przebija totalnym chamstwem wyraźnie niezrównoważonego marszałka Niesiołowskiego. A dziś akurat dzień św. Franciszka Salezego - patrona dziennikarzy. Marszałkowi, wskutek jego własnej niefrasobliwości, komuniści ukradli parę lat życia i jak “widać, słychać i czuć” - bardzo nadszarpnęli system nerwowy. Jakichże zatem bolesnych doświadczeń musiała zaznać u oficerów prowadzących pani Monika!
Nie uważam, że np. red. Pospieszalski jest całkiem obiektywny, jako to Lis /dopóki siedzi w tej norze nie liczcie na mój abonament/, bo nie jest, ale gości swoich, a zwłaszcza adwersarzy, traktuje spolegliwie /”staropolszczyzny mi się zachciało”/. Już sam fakt, że “umoczeni” dziennikarze nie zostali rozpędzeni na cztery wiatry budzi grozę. A oni “biegają” jeszcze za “autorytety moralne”.
A że kapuś i donosiciel może być ministrem, marszałkiem, ba!, prezydentem. I żeby to jeden, kiedy wychodzi na to, że tylko jeden nie był “bez swojej wiedzy i zgody”. A wszak “Zgoda buduje”. “Ale to już było i nie wróci więcej”?
Owe powszechne nachalstwo i manipulacje, zwłaszcza tefałenowe, każe ponownie sięgnąć do przemówień Ojca Świętego Jana Pawła II. Pisałem o nich kilkakrotnie od 7 lat. Ponownie fragment przytoczę - “... Informacja jednokierunkowa, narzucana w sposób arbitralny, albo dyktowana przez prawa rynku i reklamy, monopolistyczna koncentracja i wszelkiego rodzaju manipulacje, są nie tylko zamachem na prawidłowy porządek przekazu społecznego, ale także ostatecznie naruszają prawo do informacji i zagrażają pokojowi...”.
Twierdzi się często, że i “druga strona” nie jest bez winy. Zapewne. Jednak ona “w katolickim kraju” dysponuje 5% przekaziorów. Stąd i pewnie uzasadnione tendencje do popadania w przesadę. Ciekawe/?/, czy będziemy się dalej staczać medialnie i mentalnie, czy górę weźmie jakaś reszta, nie etosu dziennikarza, broń Boże, o tym nie śnię, zwykłej ludzkiej przyzwoitości?

Wydania: