Proces degrengolady

Autor: 
Jan Pokrywka

Warto czasami wrócić do starszych tekstów aby zobaczyć, jak niektóre prognozy sprawdziły się po latach i to w najmniej spodziewanych okolicznościach. Ot, choćby taki Thomas Schuman – amerykański politolog, opisał mechanizm zniszczenia państwa jaki „zgniłemu Zachodowi” zafundował blok państw socjalistycznych.
I mimo upływu lat okazuje się, że system ten w najlepsze działa nadal. Mało tego, infekcja na Zachodzie dokonawszy swego przeniosła się z powrotem do państw, które w większości, przynajmniej w teorii, od socjalizmu odeszły. Dlatego warto przypomnieć na czym ten mechanizm polegał.
Podstawowym warunkiem zmiana języka, a ściślej – jego semantyki, literatury, sztuki, systemu wartości, czyli tego, co zawiera się w pojęciu kodu kulturowego, a co nieuchronnie prowadzi do wadliwego postrzegania rzeczywistości.
O zmianie tego kodu jako warunku zwycięstwa socjalizmu nad kapitalizmem pisał już na początku XX wieku włoski rewolucjonista Antonio Gramsci. Proces ten składa się z kilku etapów, z których każdy ma konkretny cel warunkujący przejście do kolejnego, a celem ostatecznym jest trwały rozkład struktur społecznych, kulturowych, cywilizacyjnych i organizacyjnych państwa przez co nie jest ono w stanie już się bronić.
Ile czasu potrzeba aby zdemoralizować społeczeństwo?
Przyjmuje się, że jakieś 15-20 lat, tyle ile wynosi czas kształtowania osobowości jednego pokolenia. Później, każde następne będzie już zdemoralizowane w punkcie wyjścia. Zwłaszcza, że rozkład dotyczyć ma kilku istotnych dla życia dziedzin jak religia, edukacja, gospodarka, administracja i system sprawiedliwości. Zniszczenie ich to jak zniszczenie systemu odpornościowego organizmu.
Religię zastępuje się sektami, w systemie edukacji faktyczną wiedzę zastępuje się wiedzą pozorną, a autentyczne formy życia społecznego zastępowane są sztucznymi formami biurokratycznymi.
Na przykład tradycyjną i efektywną pomoc sąsiedzką zastępuje kosztowna i niewydolna, państwowa pomoc społeczna, która nie dość, że nie rozwiązuje problemu biedy, nie dość, że wręcz generuje pasożytniczy styl życia, to istnieje sama dla siebie.
Symptomem erozji struktur władzy jest zastępowanie organów tradycyjnie pochodzących z wyboru przez twory sztuczne. Oprócz trójni władz: ustawodawczej, wykonawczej i sądowniczej jest jeszcze władza czwarta, niewybieralna, ale realna: media. Działają według zasady: mierny, bierny ale wierny. Już w latach 80. – jak twierdzi Thomas Schuman – w głównych mediach amerykańskich nikt nie oczekiwał jakości. Spiro Agnew, polityk republikański i wiceprezydent za Nixona, nazwał to środowisko „kliką bezpłodnych intelektualnie snobów”.
Prócz tego pojawiają się różne, często samozwańcze grupy, które pod różnymi pretekstami zajmują się przechwytywaniem części władzy i pieniędzy. Są to np. różne fundacje, mniej lub bardziej formalne stowarzyszenia zabiegające o prawa czy to kobiet, czy różnych mniejszości i innych grup „dyskryminowanych”, znajdujących poparcie mediów.
Prowadzi to do destabilizacji: permanentnej walki różnych grup społecznych o wpływy i państwową kasę.
Kryzys pojawia się, gdy społeczeństwo i struktury państwa, a zwłaszcza szeroko rozumiany system sprawiedliwości przestaje funkcjonować. Na chaos pojawia się społeczne oczekiwanie na „zbawiciela”, silny rząd, dyktatora, itp. Jak to zwykle bywa, popyt w postaci takiego oczekiwania wywołuje podaż i nastaje silna władza, która poprzez użycie siły doprowadza do normalizacji.
Społeczeństwo otrzymuje nową rolę, a grupy dotychczas użyteczne, jak np. mniejszości seksualne, są eliminowane, przywódcy w najlepszym razie zamykani, a gdy mają mniej szczęścia – likwidowani. Następuje tyrania, którą obalić może jedynie rewolta, a więc siła.
Czytelnikom pozostawiam refleksję, na którym etapie się znajdujemy i co przed nami. A środki zaradcze są proste: odejście od socjalizmu i powrót do starych i sprawdzonych zasad.
Bo jak się wydaje, kryzys właśnie się zaczyna.

Wydania: