Najwyższa Jakość
Porobiło nam się na rynku warzyw i owoców przetworzonych, oj porobiło. Półki z przetworami w supermarketach są coraz dłuższe, etykiety coraz bardziej kolorowe a słoiki wymyślnych kształtów. W niepamięć odeszły czasy wekowania truskawek, pomidorków, kiszonych ogórków i wszelkich sałatek obiadowych , bo to i czasochłonne i energia coraz droższa a smażenie konfitur, to nawet kilka godzin mieszania w garnku. Sklepowe półki pełne, tylko jak wybrać te, co nie tylko dobrze smakują ale i nie szkodzą naszemu zdrowiu? Najlepiej metodą prób i błędów, tyle że błędy najczęściej wiele kosztują.
Będąc z wizytą u znajomych w Krakowie, w czasie obiadu, jako przystawka do pieczeni na stół wjechały buraczki, ćwikły, ogórki w musztardowej zalewie. Chrupałam ogóreczki i mocno chwaliłam panią domu do chwili, gdy jej mąż znacząco mrugając do mnie wskazał puste słoiki po marynatach z etykietą „Tracz”. Krakusi, wiadomo, oszczędni do bólu, lubią mieć i smacznie i tanio. Dyskretnie spisałam adres z etykiety i postanowiłam zadzwonić do pana Tracza - bo Tracz, to nazwisko właściciela firmy rodzinnej, od 1983 roku zajmującej się przetwórstwem warzyw i owoców wychodowanych przez siebie i sąsiadów na podkarpackiej wsi. Pan Tracz, człowiek konkretny i małomówny, zajmuje się robotą a nie gadaniem, szybko mnie „spławił” swojej miłej i rozmownej żonie. Dopytywałam się o składniki przetworów, kwasy mlekowe, octy, konserwanty aż zniecierpliwiona pani Traczowa rzekła ”Proszę pani, my ludzi mamy żywić a nie truć !!!” Tak to zaczęła się nasza współpraca. Od dwóch lat sprzedaję wyroby firmy „Tracz” i nie muszę wstydzić się, że polecam produkt kiepskiej wartości. Przetwory „Tracza„ doceniono dwudziestoma!!! nagrodami i certyfikatami jakości, w tym "Najwyższa Jakość Małopolska". Po zjedzeniu buraczków, chrzanu, ogóreczków, papryki, chciałoby się rzec „Jego Wysoka Jakość”. Na dodatek za całkiem niewielkie pieniądze.