Kłodzko w kampanii

Autor: 
Janusz Skrobot
ulotki-KOK.jpg

Nasze miasto utonęło w ulotkach i plakatach kandydatów na radnych i burmistrza miasta i to pewnie nie byłoby takie złe. Ot, prawa kampanii. Prawa?
Niedawno na łamach Gazety Kłodzkiej pisaliśmy o „Prawie i Sprawiedliwości po kłodzku” i jak widać, można pisać, prosić, zwracać uwagę , a jak mawiała babcia Pawlakowa, bohaterka „Samych swoich”: „Sąd sądem, a sprawiedliwość musi być po naszej stronie”.
W identyczny sposób postępowały niektóre komitety wyborcze, np. PiS.
W dniu 12 listopada odwiedziłem nasze samorządowe, utrzymywane z budżetu miasta, Kłodzkie Centrum Kultury, Sportu i Rekreacji i … ku mojemu zdumieniu na parterze wyłożone zostały ulotki kandydatów PiS, np. dyrektora KCKSiR, pana Dąbrowskiego, jego pracownic- m.in. p. Dawdo, Żurek i kilku młodych dam, a o pewnym znanym kłodzkim lekarzu – obecnie radnym- nawet nie wspomnę. Czy to zgodne z prawem???? Na pewno wątpliwe etycznie. I aż dziw bierze, że właśnie szef tej partii mówi o etyce i kulturze w polityce. Ale to tyczy chyba innych ugrupowań, nie jego.
Powędrowałem więc dalej. Przy ratuszu kłodzkim, pod tablicą poświeconą pomordowanym w Katyniu zamiast wiązanki kwiatów - bo to był pierwszy dzień po Święcie Niepodległości- ulotka wyborcza kandydata p. B. Szpytmy w duecie z p. D.K. ,a druga leżała sobie nieopodal targana wiatrem. Dziwne, że nikt z przechodniów jej nie podniósł. Czyżby ideał sięgnął bruku ? -przypomniał mi się K.C. Norwid- czasami własna pamięć mnie dręczy. Tyle tylko, że gwoli sprawiedliwości i uczciwości należy dodać, że plakaty te są autorstwa komitetu wyborczego B. Szpytmy, a PiS jedynie wspiera jego działania. Czy to, że dwa metry od ściany ratusza, pod kamerą monitorującą rynek i pod oknami stróżów porządku (Straży Miejskiej) ustawiono elementy akcji wyborczej pana Burmistrza jest ok.?...
Może dla niektórych tak. Może dla niektórych jest w porządku i to, że ojciec miasta prowadził swoją kampanię, ubiegając się o reelekcję, przy użyciu służbowego samochodu – własności gminy. Naszej własności, którą powierzyliśmy mu, by używał jej do pełnienia swoich obowiązków - naszego Burmistrza. Nie kandydata na burmistrza. A tak się stało, kiedy to na spotkanie wyborcze, które odbyło się na działkach przy ul. Witosa, pan Burmistrz zajechał samochodem nr rej DKL 01UM. Podobnie czynił wcześniej, np. kwestując na cmentarzu 1 listopada. Ale to może jako Burmistrz, a nie jako kandydat… Tylko po co zostawił otwarte okno w aucie, angażując w pilnowanie naszego mienia aż dwóch dzielnych strażników. Cóż, jak mówi przysłowie: „Jeden pracuje rękami, drugi językiem.”
A prawo nie musi znaczyć sprawiedliwość, a przynajmniej dla niektórych. Na całe szczęście „Pamięć i tradycja
w osobliwy sposób wymierzają sprawiedliwość”, jak powiedział kiedyś Paweł Jasienica.

Wydania: