Jesienne zagrożenia

Autor: 
Jan Pokrywka

Dlaczego zwłaszcza jesienią narażeni jesteśmy na przeziębienia i inne choroby, w tym grypę? Odpowiedź jest oczywista: sprzyja temu aura, duża wilgotność przy równie dużych różnicach temperatur między dniem a nocą, co sprzyja z jednej strony przegrzewaniu a z drugiej wyziębianiu organizmu.
Trudno się przed tym uchronić, zwłaszcza gdy ubiera się wedle wskazań mody a nie zdrowego rozsądku. Co gorsza, wyziębiamy nasze organizmy latem (np. pijąc napoje wychładzające i spożywając takie potrawy) i często nie potrafimy na czas przestawić się na czas. Nie można zapominać o czynniku psychicznym: wskutek coraz krótszych dni i coraz mniejszej ilości promieni słońca, zmienia się ilość wydzielania hormonów, co z kolei sprzyja depresjom. W ten sposób osłabiony organizm łatwo ulega przeziębieniom, a konsekwencji innym chorobom. Co prawda lato jest okresem zdobywania odporności, ale niestety, często zmarnowanym. Kiedy przychodzi jesień, organizm jest zbyt słaby aby bronić się przed infekcjami.
W tradycyjnej medycynie chińskiej pacjenci płacili lekarzom za to, aby byli zdrowi. Gdy zachorowali, byli leczeni za darmo. Musieli jednak spełniać kilka warunków, m. in. ten, że pięć razy w roku, zgodnie z pięcioma porami roku (wiosna, lato, późne lato, jesień i zima) poddawali się specjalnym zabiegom, które pomagały organizmom przestawić się w odpowiednim czasie. To jest aktualne i u nas współcześnie, ale mało popularne.
A zatem co można zrobić teraz?
Po pierwsze – oczyścić organizm. Jak wiadomo, spożywamy żywność konserwowaną chemicznie, oddychamy skażonym powietrzem, itd. Sposobów na oczyszczanie jest wiele, ale aby przyniosły efekty należy zmienić tryb życia. Nie tylko odżywiania, ale i zachowania. To kosztuje sporo wysiłku i czasu, ale innej drogi nie ma. Zamiast szybkiego jedzenia – długie przeżuwanie potraw jak najmniej przetworzonych, bogatych w witaminy i mikroelementy, nie zapominając o zdrowym śnie i właściwym stosunku do życia. Sprawa nie jest błaha, jak by się mogło wydawać. I choć ostatnie ostrzeżenia przed świńską, a wcześniej – ptasia grypą, okazały się wielce przesadzone, chodziło o pieniądze, choroby tej nie można zupełnie lekceważyć. Ponad 90 lat temu epidemia grypy zwanej hiszpanką (od nazwy kraju, który nie brał udziału w czasie I wojny światowej i w związku z tym nie cenzurował informacji o epidemii) pochłonęła ok. 50 milionów ofiar.
Ponieważ w jej wyniku ofensywa Niemiec została powstrzymana, a przez to zaważyła ona na losach wojny, nie brak podejrzeń, że została wyprodukowana w laboratoriach. Podejrzenia zdaje się potwierdzać kilka zagadek, jak np., że początkowo był to zwykły wirus, który w niejasnych okolicznościach się zmutował i „uderzył” jednocześnie na kilku kontynentach głównie w osoby w średnim wieku, choć grypa zwykle atakuje młodych i starych. Pewności oczywiście nie ma a próby wyjaśnienia do dziś nie zakończyły się sukcesem. Niebezpieczeństwo grypy polega na tym, że początkowo można ją pomylić ze zwykłym przeziębieniem
i zlekceważyć. Co prawda wirus grypy jest nieszkodliwy dopóki nie przeniknie do zdrowej komórki. Wtedy może się zmutować i być trudno rozpoznawalny dla układu odpornościowego. Kiedy jednak do komórki wniknie, „przeprogramowuje” ją tak, że to ona produkuje kopie DNA wirusa, który dalej z łatwością przenosi się na inne osoby. I na koniec najważniejsze: na grypę nie ma lekarstwa działającego wprost na wirusa. Musi go zniszczyć sam organizm. Leki tylko w tym mogą pomóc. Lepiej więc tego uniknąć i pomóc sobie samemu.

Wydania: