O lądku Zdroju - rozmowa z burmistrzem Kazimierzem Szkudlarkiem

Autor: 
Mirosław Awiżeń
szkudlarek.jpg

- Lądek Zdrój powoli idzie do przodu - ale to ciągle mało!
- Wie Pan, jak na tyle lat spowolnienia to uważam, że zmienia się bardzo dużo. Ale na pewno jesteśmy dopiero na początku drogi do odzyskania pozycji jaką Lądek Zdrój powinien mieć na Ziemi Kłodzkiej.
- W jaki sposób?
- Musimy być kurortem naprawdę europejskiej i światowej jakości - musi do nas przyjeżdżać więcej kuracjuszy.

Szczególnie komercyjnych. Lądek Zdrój musi być ekskluzywny!

-W jaki sposób - ekskluzywny?
- Po pierwsze - wygląd miasta i zdroju, po drugie - baza noclegowa, zabiegowa, gastronomiczna, i po trzecie atmosfera w mieście – czyli klimat, który tworzą imprezy oraz mieszkańcy - otwarci i serdeczni dla przyjeżdżających. No i wsie, które mają ogromne walory, ale też ogromne braki jeśli chodzi o infrastrukturę
- Zatem - zarysował Pan plan na najbliższe 4 lata...
- Nie tylko na cztery ale co najmniej na dwadzieścia, licząc, że już od trzech wyprowadzam miasto i gminę „na prostą”.
- Czy będzie Pan dobrym burmistrzem? (oczywiście pod warunkiem wygrania).
- Wie Pan, nieelegancko tak się chwalić, bo ktoś mógłby o mnie pomyśleć, że jestem pyszałkowaty i zarozumiały. Jednak zapał jaki daje mi ta ciężka praca sprawia, iż wiem, że jestem i będę dobrym burmistrzem. Lądek Zdrój to dla mnie najważniejsza część Ziemi Kłodzkiej.
Przyjechałem tu z Wielkopolski, zakochując się w jej mieszkance, a potem i w całej Ziemi Kłodzkiej.
Póki co jestem pełniącym obowiązki - ale nie administratorem lecz osobą, która ma wizję i patrzy na tę Gminę przyszłościowo. Jako pełniący obowiązki nie miałem - niestety - dostatecznego umocowania prawnego, a co ważniejsze – moralnego umocowania, aby kompleksowo rewitalizować cały Lądek Zdrój na wzór niemieckich kurortów. Mając za pracodawców radnych, bywało, że niektórzy z nich w wielu przypadkach torpedowali bądź opóźniali tempo przemian.
Trudno było przekonać część Radnych do działań, które energicznie „popchnęłyby” Lądek Zdrój do przodu. Są osoby, które tylko po to, bym „nie miał sukcesu”, byli w stanie gminę Lądek wepchnąć w kłopoty lub głęboką stagnację.
Radni, muszą rozumieć, że z perspektywy rozwoju gminy ważne jest nie „okno do wymiany”, „krzywy chodnik” – to jest oczywiście również problem. Musimy jednak pamiętać, że działanie samorządu obliczone jest na osiągnięcie długotrwałego dobrobytu. Aby go osiągnąć należy wyznaczyć sobie szerokie cele, tak, aby w tej perspektywie „niewymienione okno” usadowić we właściwej optyce. Czyli drobna usterka do „załatwienia od ręki” a nie sprawa „stojąca” jako punkt obrad na sesji R.M.!!!
Ale i nawet wbrew niektórym radnym sporo w Lądku udało się zrobić przez te 3 lata „mojego urzędowania”.
Choćby udało się zrobić kapitalny remont trzech lądeckich szkół. Stan ich był opłakany; stare, koślawe okna, stare dachy, nieocieplane ściany, przeciekające kaloryfery ... a przecież tam kształci się przyszłość naszej Gminy. Bezwzględnie ważną rzeczą – wartą podkreślenia - jest dokończenie rewaloryzacji 24. kamienic w Rynku.
W praktyce uratowaliśmy parę milionów złotych dotacji, którą w innym przypadku musielibyśmy zwrócić - i wtedy Gmina znalazłaby się na pewno w złej sytuacji finansowej. Udało mi się już w ciągu tych 3 lat zmontować niezły zespół ludzi, którzy naprawdę się starają.
I tak np. bez radcy prawnego p. Łukasiewcza trudno byłoby ocalić te parę milionów zł, bez Wydziału Rozwoju z pp. Dagmarą Janiak i Dorotą Kondracką nie udałoby się zdobyć kolejnych pieniędzy z U.E.
Trzeba powiedzieć i o p. Patrycji Karolczak, dzięki której wsie „nie znikają” z pola zainteresowań samorządowców. Jest mocno zaangażowana w projekty związane z odnową wsi. Oświetlenie Radochowa, Konradowa, zagospodarowanie terenów sołeckich w Lutyni, Wojtówce, Orłowcu i Kątach Bystrzyckich „to jej sprawka”. Oczywiści to tylko niektóre osoby z wielu, które należy pochwalić.
Podkreślam to, ponieważ jeden z kandydatów już teraz wszem i wobec rozgłasza, że jak zostanie burmistrzem to zwolni wszystkich urzędników – to ja pytam: z kim on chce pracować? Bycie burmistrzem to nie tylko wszechstronna wiedza i znajomości ale także umiejętny dobór współpracowników. Gdy zostanę burmistrzem, Gmina Lądek nie będzie traciła czasu na kolejny dobór dobrych ludzi – a to nie takie łatwe, bo dobrzy fachowcy wolą pracować na swoim, i zarabiać duże pieniądze - tylko będzie mogła dalej rozwijać się. Ale może się mylę i miasto ma czas, by czekać na kolejne lata prosperity.
A tak nawiasem mówiąc, to chciałem również zaprzeczyć plotkom i potwierdzić, że zadłużenie Gminy na październik 2010 nie stanowi zagrożenia dla funkcjonowania Gminy. Do 60% zadłużenia sporo nam jeszcze brakuje – jesteśmy bezpieczni i spokojnie możemy patrzeć w przyszłość. Owszem, lekko nie jest, ale nie ma takiej gminy, która nie korzystałaby z pieniędzy unijnych, finansując „swoją” część z kredytów.
To się po prostu opłaca - każdy pieniądz idzie na rozwój - nic nie jest przejadane. Pieniądze dziś zainwestowane, zwrócą się z nawiązką w przyszłości.
I ze „starą” kadrą nieźle się pracuje. W chwili, kiedy stwierdzili, że ich pomysły, projekt nie „idą do kosza” czy też „na półki” bardzo się starają.
- No to zapytam się o niemalże symbol kadry urzędniczej w Lądku Zdroju - czyli o p. Jadwigę Kuryluk...
- Kobieta o wojowniczym usposobieniu i wybuchowym temperamencie, potrafiąca zrazić do siebie każdego ale równocześnie z ogromnym doświadczeniem i pracowitością. Wszystkie te elementy sprawiają, że jest wartościowym pracownikiem. Obecnie kieruje Wydziałem Infrastruktury.
- I tak zostanie?
- Jak już powiedziałem w poprzednich wywiadach, nastąpią pewne roszady w Urzędzie. Choćby takie, że chciałbym mieć zastępcę burmistrza... Co do p. Kuryluk - jest bardzo potrzebna do pracy w Gminie i widzę jej miejsce jako samodzielny inspektor-doradca z pomocą i radą dla nas wszystkich.
- ... no dobrze. Przejdźmy zatem do następnego punktu – potencjał gminy Lądek Zdrój...
- Ludzie - bo są w Lądku Zdroju ludzie, którym zależy na jego rozwoju a nie tylko na zrealizowaniu swoich osobistych ambicji KOSZTEM Gminy.
Ale i olbrzymi potencjał Gminy leży jeszcze w sferze organizacji jej pracy i funkcjonowaniu. Jak wcześniej powiedziałem o usprawnieniu pracy urzędu, teraz trzeba przeanalizować (co zresztą już uczyniłem) sytuację organizacyjną i kadrową w poszczególnych jednostkach Gminy.
Ale - przypominam - jako p.o. miałem ograniczone możliwości, gdyby zaś mnie mieszkańcy wybrali, to w pierwszej kolejności trzeba otworzyć „autostradę” do dobrego zarządzania Gminą.
Najważniejsze jest uporządkowanie działań związanych z Zarządem Budynków Komunalnych. Powolutku zaczynamy demontaż ZBK - czyli podział na mniejsze i bardziej wyspecjalizowane jednostki, po to aby: miasto było czyste, aby śmieci były wywożone i odpowiednio składowane i po to, aby miasto i zdrój lśniło porządkiem i czystością.
W ZBK są osoby, z których jestem zadowolony i oni mogą liczyć na awans.
- I na zakończenie, panie Burmistrzu...
- Oj. Trochę trudno mi to mówić - ale ruszyła przeciwko mnie negatywna, szeptana propaganda.
Teraz, kiedy Gmina ma parę sukcesów pod moim kierownictwem propaganda „szeptana” mówi o tym, że Gmina zadłużyła się ponad stan i w przyszłej kadencji nawet chodników nie będzie za co naprawiać... Co jest totalną bzdurą.
- Dziękuję.

Wydania: