Zdarzyło się tej wiosny
Nieprawdą jest, że Bronisław Komorowski w chwili odczytu wyników z I tury, czuł gorycz porażki. Tak właśnie zasugerowała dzień po wyborach TVP 1 w głównym wydaniu wiadomości. Prawdą jest, że każdy kto ma uszy i oczy doskonale wiedział, że od chwili wyznaczenia daty wyborów, walka toczyć się będzie głównie między Jarosławem Kaczyńskim i Bronisławem Komorowskim. I choćby z tego właśnie oczywistego faktu tygodnik ‘Wprost’ uznał tę kampanię wyborczą za „najnudniejszą w całym dwudziestoleciu”. Z całym szacunkiem dla nowego naczelnego, ale zgodzić się z tym stwierdzeniem nie mogę!
W ciągu dwóch miesięcy widzieliśmy więcej niż kiedykolwiek wcześniej!
Na naszych oczach zachodziły w politykach niebywałe metamorfozy. Głownie mam na myśli Janusza Palikota i Jarosława Kaczyńskiego. Ale o ile ten pierwszy miał odwagę ściągnąć okulary i powiedzieć „nabrałem was” to ten drugi nadal pozostaje zagadką nie do rozwiązania. Przynajmniej nie do 4 lipca. Bo nadal nie wiadomo czy ocieplony wizerunek Jarosława Kaczyńskiego to wynik osobistej tragedii czy jest to maska przyodziana dla potrzeb kampanii. Czas pokaże.
Wybory inne także, ze względu na czas trwania kampanii i jej charakter ( z oczywistych przyczyn). Okazało się jednak, że dwa miesiące (spokojniejszej niż zwykle bywało) kampanii mają równie duże powodzenie co te, które do tej pory przebiegały w charakterze – kto kogo większą ilością błota obrzuci.
Wreszcie wybory inne bo przyspieszone. Katastrofa nie tylko wymusiła ich formę i przebieg, ale wymusiła też zmianę kandydatów na Prezydenta. Z ramienia SLD startować miał św. pamięci Jerzy Szmajdziński. Jego miejsce zajął Grzegorz Napieralski. Choć polityk na starcie kampanii nie wyglądał na kogoś, kto może zagrozić Kaczyńskiemu i Komorowskiemu, dziś staje się kluczem do sukcesu przyszłego Prezydenta. To on był tym największym wygranym I tury wyborów prezydenckich. To on wzbił się na słupkach o 10 punktów w górę. I to od niego zależy teraz komu przypadnie największa liczba głosów w II turze. Przed Grzegorzem Napieralskim nie ma wcale łatwego zadania. Najlepiej dla niego samego byłoby by w sposób delikatny poparł najbardziej odpowiadające mu wizje przyszłej prezydentury prezentowanej przez głównych kandydatów. Jak na razie Napieralski zdecydował się na wizyty w miastach pytając swoich wyborców o radę. Tym samym dał do zrozumienia Komorowskiemu i Kaczyńskiemu, że jest świadom swojej pozycji i nie ulegnie szybko na jedną bądź drugą stronę. Pokazał też, że ten trzeci może być kiedyś kimś bardzo ważnym. Jak widzimy ta wiosna obfita była w dużo zmian, a zmiany te będą mieć znaczący wpływ na przyszłość polityki…