O bulli w kłodzkim Muzeum

Autor: 
ks. Antoni Kazimierz Dudek
dokument.jpg

Całe to wydarzenie, towarzyszące mu okoliczności – to, co się działo w dniach od 24. III. do 3. IV. zakrawa na maleńki cud. W środowy wieczór w kłodzkim ratuszu, w bibliotece kłodzkiej na spotkaniu autorskim niżej podpisanego – pani Krystyna Rudysz-Toczyńska przypomniała zebranym dokument mówiący o przywileju dla kaplicy św. Jakuba w kłodzkim kościele jezuitów. Wspomniała też, że dokument wystawiono 14. IV. 1500 r. Po spotkaniu wróciłem do siebie, usiadłem przy biurku, popijałem gorącą herbatę, przeglądałem korespondencję świąteczną, wysłałem (otrzymałem) kilka faksów i telefonów. Nagle – patrząc w kalendarz – zwróciłem uwagę, że dokładnie za 3 tygodnie minie 510 lat od dnia, gdy wystawiono ów dokument. Zadrżałem z wrażenia. Następnego dnia (czwartek) dzwoniłem (próbowałem dotrzeć) do o. Czesława Salamona jezuity – daremnie. Podobnie w piątek. Jakimś cudem, za którymś razem się udało. Rozmawiamy, tłumaczę sprawę, przedstawiam problem. Po chwili ojciec daje mi telefon zakonnego współbrata w Krakowie, który powinien mieć polskie tłumaczenie. Telefonuję. Próba: jedna, piąta… nic. Szukam pomocy u pani Ireny Klimaszewskiej w kłodzkim muzeum, a pań w bibliotece (przeglądamy niemieckie spisy dokumentów) - nic. Ani śladu. Wreszcie rozmowa z księdzem jezuitą Józefem Bremerem. Ma tekst, ale musi poszukać i wyśle. Podaj adres.
1.IV. otrzymuje list z Krakowa, a w środku miłe słowa ojca nadawcy, tekst łaciński i tekst polski. Pełno zajęć wielkoczwartkowych, więc czekam do jutra – spotkanie w Muzeum, rozmowa z panią Krystyną Oniszczuk - Awiżeń. Byle tylko zdążyć przekazać informacje o tym pięknym (artystycznie), a przede wszystkim wielkiej wagi dokumencie, w rocznice jego powstania. Niestety nie miałem szczęścia dotknąć i z bliska obejrzeć oryginału. Przez szybę wystawienniczą z pomocą pani Ireny, dokonaliśmy pomiaru: ok. 70 cm szerokości, ok. 50 cm wysokości, u dołu założone prawie 12 cm papieru (pergaminu? skóry?). Dokument jest pięknie ozdobiony – otwiera go (inicjał) wielka litera „O”, która jest początkiem imienia Oliverius. Wewnątrz litery umieszczono piękny kolorowy herb z piętrowymi kluczami, ówczesnego papieża – kontrowersyjnego Aleksandra VI (Rodrigo Borgia, Hiszpan urodzony 1.1. 1431 w Walencji, papieżem był od 11. 8. 1492, a zmarł 18. 8. 1503. w Rzymie) – po lewej stronie tarczy czerwony niedźwiedź (tur) nad wodą (trawą), po drugiej trzy poziome pasy (na przemian): żółte i czarne.
Widoczna część dokumentu jest dekorowana kolorowym paskiem, którą tworzą swobodne kompozycje kwiatowe i roślinne o żywych barwach. Ciąg wzorów jest niepowtarzalny. Kolory: róż i różne odcienie niebieskiego. W prawym górnym rogu dekoracyjnej taśmy – coś niby korona cierniowa, pusta w środku. W środku górnego pasa dekorującego Oblicze Chrystusa – ciemna, szara, jakby z mandylionu, (z chusty Weroniki), poważna, wzrok skierowany ku górze, wokół głowy nimby świętości, długie, czarne włosy, kreska (łza) na prawym policzku. Całe imię Oliverius jest wielokolorowe, wszystkie litery prawie czterocentymetrowe i fantazyjnie dekorowane.
Tekst dokumentu składa się właściwie z dwóch części. Różnią się kolorem inkaustu i kształtem liter. Druga część jest widoczna tylko częściowo. Chcąc zobaczyć całość należy odgiąć pergaminowy (papierowy, skórzany) dwunastocentymetrowy wzmacniacz, dla umocowania ciężkich blaszano-lakowych części.
510 lat temu, 14. IV. w Rzymie, w papieskiej kancelarii napisano tak:
Olivier z Sabiny, Jerzy z Albano, Hieronim z Palestriny, biskupi, Ludwik Jan z kościoła Czterech Męczenników, Dominik z kościoła św. Klemensa, Wawrzyniec z kościoła św. Marka, Bernard z kościoła Świętego Krzyża Jerozolimskiego, Jan Antoni z kościoła świętych Nereusza i Achillesa, Jan ze św. Marii za Tybrem, Wilhelm ze św. Prudencji, i Jan ze św. Pryski, prezbiterzy, Rafał od św. Jerzego na Velabrum, Fryderyk od św. Teodora, Julian od świętych Sergiusza i Bachusa, Aleksander od świętych Kosmy i Damiana, diakoni, z Bożego miłosierdzia kardynałowie świętego Kościoła Rzymskiego, [podajemy] wszystkim i każdemu z osobna, wiernym Chrystusowi obecne pismo do wglądu, ku wiecznemu zbawieniu w Panu. O ile często nakłaniamy umysły wiernych ku dziełom miłości, o tyle bardziej korzystna jest troska o zbawienie ich dusz. Zatem pragnąc, aby kaplica św. Jakuba położona w kościele parafialnym świętego Jana i Maryi Dziewicy z miasta Glotz w diecezji praskiej, w której tak jak zdecydowaliśmy, istnieje pewna pobożnie powołana Wspólnota wiernych chrześcijan i w której, tak jak zdecydowaliśmy, umiłowani nasi bracia w Chrystusie Marcin (nazwisko nieczytelne) konwers i wszyscy współbracia wspomnianej wspólnoty okazują szczególną pobożność, była często odwiedzana z odpowiednią czcią i otoczona gorącym szacunkiem, a w swojej budowli, budynku odnowiona, zachowana i wspierana, a także księgi, kielichy, lichtarze, ozdoby kościelne i inne konieczne rzeczy kultu Bożego przez utrzymanie tej Wspólnoty było tam odpowiednio zabezpieczone, aby wierni chrześcijanie tym chętniej, kierowani pobożnością, przybywali do niej i dla jej odnowienia, zachowania, wsparcia i straży ochoczo przyczyniali się (wyciągali ręce), aby w ten sposób doświadczyli tam, że hojnie zostali ożywieni darem niebieskiej łaski.
My wymieni Kardynałowie i każdy z nas z miłosierdzia wszechmogącego Boga i świętych Piotra i Pawła apostołów, ufni w Jego władzę, wszystkim i każdemu osobna wiernym chrześcijanom obojga płci, prawdziwie żałującym i pokutującym, którzy wspomnianą kaplicę św. Jakuba Większego i wszystkich świętych i świętego Jana Jałmużnika, a także świętego Antoniego Wyznawcy i świętych męczenników Fabiana i Sebastiana, na których relikwiach w ołtarzu tej kaplicy celebruje się (Mszę Świętą - mój dopisek) w święta (Pańskie) i dni (w/w patronów) od pierwszych nieszporów, aż do drugich nieszporów włącznie, corocznie pobożnie nawiedzą i okażą pomoc w sprawach wyżej wymienionych, dla każdego święta i dnia, w których to uczynią, to tym żałującym miłosiernie w Panu odpuszczamy: w czasach obecnych i przyszłych, sto dni z nałożonych (kar). Dla wiarygodności dodaliśmy do naszego pisma zawieszone nasze pieczęcie.
Dane w Rzymie, w naszym domu, w roku 1500 po narodzeniu Chrystusa, 14 dnia miesiąca kwietnia, w roku ósmym pontyfikatu Ojca świętego i pana naszego w Chrystusie, Aleksandra VI, z łaski Bożej papieża.
Z j. łacińskiego tłumaczyła mgr Bogusława Frontczak
Druga część dokumentu została nie przetłumaczona. Pytam moich współbraci we Wrocławiu – są zajęci pracami świątecznymi. Wraca myśl, przecież w Kłodzku są też filolodzy klasyczni.
Łacina tego dokumentu jest średniowieczna, są liczne skróty kancelaryjne i zwroty techniczne. Próbuję nawiązać kontakt z panem Antonim Misiaszkiem, emerytowanym nauczycielem łaciny w kłodzkim LO. W poniedziałek o 15.00 jestem u niego z tekstem. Pan Antoni rozpoczyna pracę. Żona proponuje kawę. Dyskretnie się „ulatniam”. Około 17.30 jestem. Pan Antoni czeka. Udało się? Klęska? Rozmawiamy i … po chwili pan Antoni dyktuje mi polskie tłumaczenie dopisku na dokumencie autorstwa dwóch sekretarzy z kancelarii arcybiskupiej praskiej: „My, magistrowie Ambroży dziekan arcybiskupiej kurii praskiej, Błażej, z tejże kurii, kanonik służby kancelaryjnej i administrator arcybiskupa praskiego [przesyłamy polecamy] żeby ten tekst upublicznić [otworzyć].
To wszystko i poszczególne postanowienia zawarte w tym piśmie niech będą uznane za prawomocne i niech będą otoczone życzliwością. Te postanowienia w końcu zatwierdzamy i w imię Boże potwierdzamy wcześniej zaś nałożymy pieczęcie, jako znak naszej zgody [życzliwości] – wystawiono w kancelarii praskiej w ostatnim dniu miesiąca września, w roku zbawienia, tysiąc pięćsetnym”.
Ogromna ulga – kolejny cud Pana Jezusa i św. Jakuba. Jakby Im zależało, żeby ten tekst ukazał się na 510 rocznicę powstania. Kiedy dotarł do Kłodzka? Wystawiony w Rzymie 14 kwietnia 1500, a w ostatnim dniu września był jeszcze w Pradze – kiedy w naszym mieście? Bogu dzięki – mamy kompletny tekst niezwykłego świadectwa wiary, pobożności i różnych kancelarii tamtej epoki.
Wiarygodność i powagę dokumentu potwierdzają pieczęcie umocowane w blaszanych pudełeczkach (ochronkach), umocowane do pergaminu przy pomocy dekoracyjnego sznurka. Jest ich osiem – z tego sześć kompletnych (z pieczęcią lakową) i futerałem blaszanym. Trzy pieczęcie są czerwone, a dwie jasnobrązowe. Trzy blaszane pojemniki są puste. Sznurków do pieczęci jest piętnaście. Cały dokument można złożyć w „kostkę” – dzieli się na 9 pól. Na zewnętrznej stronie zgiętej części nad sznurami pieczęci jest (najprawdopodobniej) nazwisko wykonawcy: J. O. Nolardi. Autorami listu są kardynałowie. Słowo kardynał pochodzi od łac. cardo (zawias) lub cardinalis (mocno z czymś związany, główny, zasadniczy). Kardynałami w Kościele katolickim są duchowni mający po papieżu najwyższą godność w Kościele. Kardynałowi przysługuje prawo wyboru papieża z kolegium kardynałów. Kardynałowie - biskupi (wymienionych jest trzech) to ci, którzy z nominacji papieży, byli biskupami diecezji podrzymskich. Kardynałowie kapłani (prezbiterzy jest ich ośmiu), to ci, którzy mieli kościół tytularny w Rzymie. Kardynałowie – diakoni (jest ich czterech), posiadali kościoły stanowiące diakonie. Kardynałami prezbiterami byli na przykład kard. Wyszyński i kard. Wojtyła.
Odpust, wg nauki Kościoła, to darowanie człowiekowi całej (odpust zupełny) lub części (odpust cząstkowy) kary doczesnej za grzech już odpuszczony, pod warunkiem wykonania pewnych praktyk religijnych. Uzasadnieniem nauki o odpustach (sprecyzowanej na soborze trydenckim) jest istnienie tzw. skarbca Kościoła, obejmującego zasługi Chrystusa i świętych. Odpust to też codzienna nazwa uroczystości kościelnej – zwykle święto patrona danego kościoła, połączona często z festynem ludowym (jako święto wszystkich mieszkańców).
Mamy chwilowo w Muzeum kłodzkim dokument wielkiej wagi. Jest to przede wszystkim świadectwo wiary ówczesnych Joannitów, ich ogromnych znajomości i pozycji w świecie Kościoła, dokument nobilitujący działające tu Bractwo Jakubowe, czego echem jest – tak sądzę przepyszny wystrój plastyczny wspomnianej kaplicy. Niewątpliwie odbił się echem i spowodował napływ pielgrzymów i osób pobożnych, chcących w pewne dni zyskać odpusty.
Kolejny cud to, że ktoś te wszystkie informacje pospisywał, złożył w całość i oddał w ręce pani Krystyny Oniszczuk-Awiżeń, przed 14. IV. Obywatele hrabiowskiego, cesarskiego i królewskiego Kłodzka dowiedzieli się, że już na początku XVI w. ich miasto było znane i poważane. Jestem szczerze wdzięczny Opatrzności, że dał mi siły, że mi się chciało, że w ciągu dwóch tygodni powstała ta informacja dla „Gazety Prowincjonalnej Ziemi Kłodzkiej”. Dziękuję za te wszystkie zbiegi okoliczności, za życzliwość ludzi, za ich gotowość do pomocy, za rady cenne i konkretną pomoc. To miasto: hrabiowskie, cesarskie i królewskie Kłodzko jest godne by je poznawać – czy jeszcze bardziej kochać. Oryginał dokumentu jest w naszym pięknym Muzeum w Kłodzku, na wystawie pt. Kłodzko w średniowieczu.

Wydania: