O lekarzu, który szpital chciał ratować
Jedni uważają go za bohatera, inni skreślili go jako lekarza i człowieka. Czy dla ratowania kiepskiej sytuacji szpitala lekarz powinien szukać wszelkich środków by zmniejszyć zadłużenie? Nawet wtedy, kiedy środek ten może zagrażać życiu pacjentów?
Temat zdrowia, przebytych chorób, działania NFZ, to temat, który przewija się wszędzie i codziennie. Nie tak dawno głośno było o sprawie Sławomira Lebiody, który zmarł na chodniku, bo pięcioro dyspozytorów pogotowia zrobiło sobie akurat przerwę w pracy, a teraz jest nowa afera ze służbą zdrowia w tle. Pewien wrocławski lekarz rozsławił szpital i region po tym jak wyszły na jaw sposoby, którymi chciał pozbyć się długu na koncie szpitala.
O tym, że szpitale na Dolnym Śląsku mają problemy finansowe mówi się od lat. Sytuacja wrocławskiego jest o tyle trudna, że zadłużenie wynosi 200 milionów złotych! Będąc kierownikiem II Katedry i Kliniki Ginekologii, Położnictwa i Neonatologii, Mariusz Zimmer postanowił ratować sytuację nakazując wręcz masowe przeprowadzanie histeroskopii przed każdą operacją. Histeroskopia to badanie macicy, które wykonuje się przy leczeniu niepłodności lub polipach macicy. Robienie badania niezależnie czy było na nie wskazanie czy nie, miało
o tyle sens, że NFZ płacił za każde z nich około 1100 złotych! Okazało się, że w 2007 roku we Wrocławiu przeprowadzono ich ponad 900 i szpital otrzymał za nie milion złotych! Dla porównania
w innych miastach liczba badań przeprowadzona w tym samym okresie wyniosła między 15 a 70.
I teraz pojawia się najtrudniejsza kwestia do rozważenia. Wystawienie oceny z zachowania Mariusza Zimmera.
Próbował ratować szpital z gigantycznego długu? Próbował.
Zrobił to metodą, która umożliwiła pozyskać pieniądze od NFZ? Zrobił.
Nie schował tych pieniędzy do kieszeni, nie przeprowadził za nie remontów, nie wyposażył się za nie w nowe auto.
A jednak czy na pewno zasługuje na miano bohatera? Są tacy, którzy się temu sprzeciwią. Są to wszyscy ci, którzy wiedzą, że histeroskopia wykonana np. przy guzie złośliwym jajnika może pogorszyć stan zdrowia pacjentki lub przyspieszyć rozwój raka. I to właśnie świadomość, że narażanie życia pacjentów dla 1 miliona złotych, który jest kroplą w morzu przy 200 milionowym zadłużeniu powoduje, że tak wiele osób stoi po przeciwnej stronie lekarza. Środowisko szpitala akademickiego jest również podzielone. Nikt nie potrafi wygłosić argumentu, który byłby neutralny. Zawsze jest ktoś na tak lub nie. Najlepiej byłoby usłyszeć co na ten temat ma do powiedzenia sam Zimmer. Niestety odmawia komentarza…