Cały ten zgiełk...
...wokół niebywale patriotycznego postępku urzędującego /?/ premiera budzić powinien jedynie niesmak. Opinie “oczywiście” obustronnie skrajne.
I tu trzeba by “polecieć Smoleniem” - a g. mnie to obchodzi.
To po 2 latach urzędolenia premier już /?/ zorientował się, że w Polsce obowiązuje system parlamentarno-gabinetowy? Brawo! A nie wystarczyło zajrzeć do tzw. ustawy zasadniczej?
A nie lepiej to było kopać sobie dalej piłeczkę lub świecić w Peru? Opisywałem jej, czyli konstytucji “szczytne” zapisy gdzieś w 2003 r. - sprawiedliwość społeczną, zamiast normalnej, solidarność takowąż, społeczną gospodarkę rynkową - “nie pies ni wydra...”, prawo do pracy zamiast pracy/?/ itd.
Dumając tak sobie w niedzielny wieczór, czymby tu zaspokoić naszego Nienasyćca /nie poprawiać/ tj. Redaktora, trafiłem na “górala” Dańca. I trochę mnie się poprawiło. Bo “na czarne mówią białe”, jakieś “cuda zielone”, a nas interesują tylko biało-czerwone. Co zalecam poprawnym, czy popapranym/?/, euroentuzjastom eurokołchoza.
“Koncepcji” nie miałem do rana, a i właściwie nie mam. Sąsiedzi od czasu do czasu emablują mnie, czyli raczej bredzą, o swojej wyższej kulturze. A owa albo jest albo jej po prostu nie ma.
Ale co tam - zaczerpnąłem z “najwyższej” - “Va pensiero” /”Nabucco” Giuseppe Verdi/. Co i Państwu ośmielam się polecić. Bo choćby człowiek siedział w lesie, to i tak trudno od nich wszystkich /czerwonych, różowych czy zielonych/ uwolnić. Zatem skoro “muzyka łagodzi obyczaje” ...