Nadzieja na przyszłość

Autor: 
Jan Pokrywka

Sończył się rok 2009 i jak zwykle w takich razach, jest to okazja do podsumowań. Z perspektywy „naszej chaty z kraja” nie zmieniło się wiele, tkwimy w jakimś marazmie, przerywanym od czasu od czasu jakimiś przymusowymi sytuacjami, ale nic poza tym. Kłodzko na tle innych miast, dużo odeń większych i swego czasu bogatszych prezentuje się nie najgorzej, ale brak jakiejś wiodącej wizji na przyszłość.
Skąd zresztą miałaby się wziąć, skoro po rządach Platformy Obywatelskiej idea prawicy i wszystkiego co się z tym wiąże, przemieszcza się do obszaru groteskowości. Żadne rozwiązanie rządu, a i parlamentu, w którym PO ma większość, nie zaowocowała żadnym rozwiązaniem zgodnym z myślą prawicową. Socjalizm pod rożnymi nazwami trzyma się dzielnie, a po wstąpieniu do Unii Europejskiej, tworu także na wskroś etatystycznego, niewiele pozostaje nadziei.
Nawet w Unii Polityki Realnej nastąpił swojego rodzaju przewrót i do głosu doszli tzw. pragmatycy, których chętnie na przekąskę schrupie PIS, podobnie jak było z LPR - em, których celem jest dojście do władzy kosztem kompromisów natury ideowej. W praktyce jednak kończy się to zwykłym wyścigiem do żłobu i rozmydleniem ideowym, jako że prawda nie może być kwestią kompromisu.
W tej sytuacji przypominają się słowa Oswalda Spenglera: „Urodziliśmy się w tej epoce i musimy dzielnie iść do końca drogą nam wyznaczoną. Nie pozostaje nam nic innego. Naszym obowiązkiem jest trwać na straconej pozycji, bez nadziei i bez ratunku. Wytrwać jak ów rzymski żołnierz, którego szkielet znaleziono przed bramą w Pompei, a który zginął, ponieważ podczas wybuchu Wezuwiusza zapomniano odwołać go z posterunku. Honorowy koniec jest jedyną rzeczą, jakiej nie można ludziom odebrać”.
A chęci do odebrania ludziom takiej np. wolności jest coraz więcej. Jak słusznie zauważył jeden z ostatnich Mohikaninów WOLNOŚCI Rafał Ziemkiewicz, w normalnym kraju i normalnym czasie afera, jaka u nas przeszła niemal bez echa, wywołałaby upadek rządu.
Chodzi o odkrytą przez „Dziennik? Gazetę Prawną” notatce urzędnika Ministerstwa Finansów, który zgłasza przełożonemu wątpliwość, czy udostępniając Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, na polecenie bezpośredniego zwierzchnika, dane zebrane przez tzw. wywiad skarbowy nie złamał prawa.
Z tej jednej skromnej notatki, i z ustaleń gazety, że „praktyka jest nagminna, wyłania się obraz więcej niż niepokojący.” Oto wedle zachcianek służby, a przypomnę o istnieniu wywiadu skarbowego, wymieniają się informacjami.
Co prawda, gdy zaistnieje podejrzenie, ale podstawą takiego podejrzenia jest choćby nie zgłoszenie (a jest to obowiązek) droższego prezentu gwiazdkowego do opodatkowania, a w przypadku, gdyby taki prezent otrzymał ktoś z najbliższej rodziny, można złożyć wniosek do urzędu o zwolnienie z opodatkowania.
Zresztą, góruje nad tym prywata, co widać było w tzw. aferze Mąki, gdy materiały z podsłuchu zostały wykorzystane w sprawie prywatnej.
Swój „koniec cywilizacji” Spengler głosił 100 lat temu. Myślę, że się pomylił.
Koniec cywilizacji może i zaczął się wtedy, ale rozpędu nabiera teraz.

Wydania: