Przepis na dobrą szkołę
Każdy chciałby, aby jego dzieci i wnuki chodziły do dobrej szkoły. Tylko co to znaczy „dobra szkoła”? Najlepiej by oczywiście było, gdyby nasze dzieci bez wysiłku, zużywając jak najmniej czasu i pieniędzy, w błyskawicznym tempie rozwinęły wszystkie swoje zdolności, dostały się na wymarzone uczelnie wyższe, po których znalazłyby świetnie opłacaną i interesującą pracę, a potem beztrosko żyły długo i szczęśliwie.
Pojawiają się jednak dwie trudności: po pierwsze, rozpoczynając swoją edukacyjną przygodę dzieci nie wiedzą co chciałyby robić w dorosłym życiu, po drugie, nikt z nas (polityków, samorządowców, rodziców i nauczycieli) nie ma pojęcia, jak będzie wyglądał świat za 20 lat, czyli wtedy, gdy rozpoczynający edukację młody człowiek zacznie swoje życie zawodowe. W związku z tym, moim zdaniem, należy kształcić młodych ludzi jak najszerzej, wielowątkowo, multidyscyplinarnie i interdyscyplinarnie. Szkoła, która nasze pociechy właśnie tak kształtuje, ma szansę być dobrą szkołą.
c.d. felietonu Janusza Laski w marcowym numerze BRAMY