Czytelnicze sentymenty czyli Mietek Kowalcze w cyklu: tygodniowe lektury

Im bliżej końca projektu, tym większa u autora cyklu chęć proponowania PT Czytelniczkom i PT Czytelnikom "Gazety Prowincjonalnej" lektur pokrytych leciutką patyną. Tytułów, owszem, ważnych przed laty, ale czy dzisiaj także? Sprawdźmy. Na ten tydzień jedna z takich propozycji. Klasyka dwudziestowiecznej literatury radzieckiej/rosyjskiej. I zacznijmy nietypowo, od końca, czyli od pochwały przekładu. Mieliśmy przez całe dekady znakomitych tłumaczy literatury naszych wschodnich sąsiadów, na miarę Tadeusza Boya-Żeleńskiego i jego przyswajania pisarstwa francuskiego do kultury polskiej. Naprawdę uzasadniona analogia i hipoteza. W wybranym na ten tydzień przypadku, czyli w odniesieniu do zbioru opowiadań Michała Zoszczenki pt. "Punkt widzenia" jest to znakomity duet - Eugenia Siemaszkiewicz i Seweryn Pollak. A dlaczego Zoszczenko i właśnie ten tom, bo przecież sporo jego tekstów wydano po polsku? Zasadniczo z powodu takich autorskich wyznań: "A w ogóle ja nigdy nie kłamię i staram się pisać niczego nie zmyślając. Po prostu brak mi wyobraźni i dlatego nie lubię marnować swojej cennej energii życiowej na jakieś fantazje nie z tego świata. Wiem, drogi czytelniku, że życie jest o wiele ważniejsze od literatury." Czytelnik w taki sposób "chwycony" przez autora zaczyna chętnie podążać za pomysłem, tonem, sposobem opisywania świata zawartych w poszczególnych humoreskach. A ten świat to Rosja Radziecka lat 20. i 30. poprzedniego wieku. Z jej sympatycznymi i niesympatycznymi wydarzeniami, postaciami, rewolucyjnymi rozwiązaniami. Wszystko przedstawiane z wyrozumiałym dystansem do człowieka jako istoty, która bez trudu potrafi stwarzać niespodziewane i niezwykłe sytuacje. A kiedy te obrazy już nieco przekraczają naszą uważność natrafiamy na takie przerywniki, na tego typu uogólnienia: "Mam czasami ochotę pójść do kogoś obcego i zapytać: no, jak ci się, bracie, żyje? Czy zadowolony jesteś ze swego życia? Czy zdarzyło ci się w życiu być szczęśliwym? No, rzuć okiem na to, co przeżyłeś." No więc obok portretu świata Rosji porewolucyjnej jeszcze podstawowe, egzystencjalne pytania, ważne pod każdą szerokością geograficzną i w każdym ustroju. To do czytelnika, a co z pisarzem? I o nim refleksja. Zapisana tak jak zwykle u Zoszczenki: "Za pozwoleniem, powie ktoś, a co właściwie autor chciał powiedzieć przez swój utwór artystyczny, co chciał nam wyjaśnić? I gdzie tu, powie, widać rozwój naszych kluczowych pozycji? A może to czysta sztuka dla sztuki? A może autor w ogóle jest malkontentem i sukinsynem?" Zapewniam, że nie jest. Sprawność w budowaniu humorystycznych obrazków "z natury", ze spostrzeżeń dzisiaj będących już wyłącznie portretem przeszłości stanowi o tym, że kolejne opowieści pokazują autorski talent do głębokich uogólnień. Na przykład tego typu - natura ludzka nawet w dziwnych ustrojowo warunkach (Rosja Sowiecka ani przez chwilę nie jest tutaj groźna) potrafi znaleźć i realizować indywidualne pragnienia i cele. Na wiele sposobów. Czasem bardzo niespodziewanych. Na zakończenie jeszcze jeden cytat, tym razem o metodzie pisarskiej. "To jest z całą pewnością prawdziwe wydarzenie. Wszystko, że tak powiem, zaczerpnięte zostało ze źródła samego życia. I trochę się boję, żeby główny bohater tego wydarzenia nie obił mi gęby za rozgłaszanie podobnych faktów." Mam nadzieję, że mnie nie czeka coś podobnego od czytelników "Gazety" za tę "zachętkę".
Michał Zoszczenko, Punkt widzenia. Opowiadania i opowieści, tłum. Eugenia Siemaszkiewicz, Seweryn Pollak. Czytelnik, Warszawa 1985.