A co tam w Różanym Dworze...
A co tam w Różanym Dworze … czyli Dzik bigamista, żywot ślimaka i czarna owca, oraz Jan Lukawski – artysta malarz z Bonn, Bogusława Petrecka – szefowa WOŚP z Kłodzka ze słownikami, wielka Monika Taubitz z Anne Wachter i pąsowe róże, a też Międzynarodowy Plener Artystyczno-Literacki Stowarzyszenia Autorów Polskich z Warszawy z nagrodą im. Bolesława Prusa w tle. W tym czeskie śniadanie na trawie i 3 konkursy literackie.
I... zaczynają kwitnąć róże.
Oj działo się, działo... a ponieważ by wszystko to opisać zacnie, należałoby w naszym miesięczniku stworzyć powieść w odcinkach, opiszę więc w słowach kilku, no może kilkunastu. Wiecie, jak to u mnie bywa z darem wymowy. A później za mnie, niechaj przemówią fotografie.
Noce takie ciche i spokojne, i słowiki nie śpiewają. Ot, tylko ciemną nocą miast słowików pod Różanym Dworem śpiewają... dziki. Buszują w sadzie przy domowych śmietnikach. Chrumkają, cmokają, mlaskają, czkając z zadowolenia. Cała to nocna muzyka. Dzicza rapsodia. Wiem, wiem... moja to wina, bo latami karmiłam w sadzie ptaki, bezdomne psy i koty, i jakieś inne zagubione maleństwa. A tu mawiają, że od przybytku głowa nie boli... a powiem Wam, że historia ta poczęła się rozszerzać i pękać w szwach. Przychodziły lisy, sarny z młodymi, jelonki, a ostatnimi czasy dzicze rodziny w wielkich kompletach... jako to dzik przewodnik wielki i zwalisty, wiodący za sobą dwie loszki z liczną gromadą dziczych dzieci. Ot życie różano dworskie... sielskie, nie zawsze anielskie.
A powiem Wam, że kochać to trzeba by zaistniał ów przedziwny klimat co ściąga tu ludzi i zwierzęta. Jakieś tajemne zaufanie i poczucie bezpieczeństwa, że nic i nikomu stać się tutaj złego nie może, bo ogarnia serdeczność, ciepło i taka zwyczajna, a prosta dobroć co z niczym innym pomylić się nie da, bo rzeczy proste są transparentne i jednoznaczne. Takie oczywiste. Czytelne sercem i Duszą.
A i słów kilka powiem Wam o... ślimakach. Mówią ludzie, że plaga. A ja od dziecka chronię te znienawidzone przez rozsądnych ogrodników... gluty. Gdy idę do miasta, pod nogi spoglądam czy który to tam akurat nie lezie. I gdy zerknę, a ujrzę, że ślimaczy się tam swoją życiową dróżką, gotowy na rozdeptanie, to rozglądam się w lewo i w prawo, i gdy nie ujrzę nikogo, to bezkarnie zbieram palcami te gluty z chodnika i w gąszcze traw ewakuuję. A z pasją to czynię i zadowoleniem, bowiem w żyjątkach tych maleńkich, a psotnych z natury, kołacze się owo tycie życie. Bezcenne.
A na koniec powiem Państwu o czarnych owcach, jako pospolicie mawiają na ludzi co odstają od bieluśkiego i puszystego stada owieczek.
A było to tak... Z początkiem majowej pogody, w słoneczny kwitnący maj; co już tradycją się stało, zjechała do Polanicy Monika Taubitz wraz ze swoją Przyjaciółką – Anne Wachter – paniami ważnymi dla kultury europejskiej, a reprezentującymi Wangener Kreis – Gesellschaft fur Literatur und Kunst „Der Osten’’.
Przyjaźnimy się od lat, współpracujemy, mamy wspólny dorobek literacki w postaci ANTOLOGII POKOJU (2018). Księgi pod moją redakcją, tłumaczonej na 3 języki obce. Monika Taubitz i Anne Wachter zawsze odwiedzają mnie w Różanym Dworze i są to bezcenne godziny rozmów poświęconych życiu nie tylko literackiemu. To dobry i pełen ciepła czas. W tym roku spotkałyśmy się na polanickiej promenadzie. Monika Taubitz z wyrzutem zapytała mnie, dlaczego nie przyszłam na Jej spotkanie literackie w polanickiej bibliotece. A ja, odrzekłam, że po prostu nie zostałam zaproszona. Podobnie jak na wiele innych spotkań z twórcami w tej bibliotece. Zdziwieniu nie było końca, a suma sumarum temat niemieckiej rozmowy zszedł na czarne owce literatury i związane z tym historie poprzez wieki literatury na świecie. I jak rzekła Monika Taubitz, że tym nie należy się przejmować, bo jest to swoiste wyróżnienie twórcy czytelne dopiero po upływie lat. A ja wtedy pomyślałam sobie, że niekoniecznie zamysł taki czy inny pożądany wyda owoc. Pomyślałam też, że zbieranie ślimaków dobrze wróży i dobry owoc niesie. A wiecie co, myślę też... że gdzieś w indiańskim plemieniu nie miałabym na imię Monika, tylko... zbierająca ślimaki. A z drugiej strony nie ma czemu się dziwić, bo kto chciałby zapraszać kogoś... kto zbiera ślimaki. A na dodatek nawet ich nie zjada.
I pozostawiłyśmy temat czarnej owcy „sobie a muzom’’. Niechaj się pasie na łąkach Arkadii... a Monika i Anne wybaczając mi nieobecność pojawiły się dnia kolejnego w Różanym Dworze z donicą purpurowych przepięknych róż do posadzenia w różanym ogrodzie. Serdeczności i wesołości nie było końca, a ponieważ w Różanym Dworze trwał natenczas międzynarodowy plener literacki to „zleciały” się poetki i pisarki aby choć na chwilę ogrzać dusze tą wesołością.
A wspomnę też, że w maju zagościł Jan Lukawski z Bonn, aby przekazać do zbiorów malarstwa Różanego Dworu swoje najnowsze prace. Przyjechała też Bogusława Petrecka – szefowa WOŚP z Kłodzka, aby przekazać do biblioteki Różanego Dworu słowniki i dzieła o historii literatury, by zacni goście salonu literackiego mogli z ksiąg tych korzystać.
Wracając do Międzynarodowego Pleneru Artystyczno-Literackiego Stowarzyszenia Autorów Polskich pod batutą prezes Wandy Dusi Stańczak odbywającego się w Różanym Dworze, a trwającego w maju i pierwszych dniach czerwca, to powiem Państwu, że bardzo był owocny. Podczas pleneru, obok występów na scenie odbyły się 3 konkursy literackie. W Różanym Dworze – Konkurs o LAUR RÓŻY oraz Konkurs POEZJI ŚPIEWANEJ – MALOWANY PTAK. Pierwsze miejsce w Konkursie O LAUR RÓŻY zdobyła Anna Kaczyńska za wiersz RÓŻA ZAPAMIĘTANIA. W Konkursie MALOWANY PTAK pierwsze miejsce zdobyła Beata Kulaga za tekst piosenki SĄ TAKIE MIEJSCA.
W Republice Czeskiej u Very Kopeckiej podczas spotkania wyjazdowego, przy słynnym już śniadaniu na trawie, jury w osobach Wanda Dusia Stańczak, Vera Kopecka i Monika Maciejczyk przeprowadziły Konkurs
O LAUR ŁABĘDZIA. Pierwsze miejsce zdobyła Ewa Jowik za wiersz WIERNOŚĆ.
A już na koniec tej opowieści powiem Państwu, że z rąk Kapituły Stowarzyszenia Autorów Polskich w Warszawie otrzymałam nagrodę imienia Bolesława Prusa... „Jako wyraz uznania za wyjątkową aktywność twórczą, za integrowanie środowisk literacko- artystycznych, za spotkania i wieczory literackie organizowane w Salonie Literackim Różany Dwór, w których uczestniczą pisarze, poeci, muzycy i artyści. Szczególne podziękowanie za plenery, jakie od lat organizowane są dla członków Stowarzyszenia Autorów Polskich”...
Podpisano Przewodniczący Kapituły Prezes Rady Głównej SAP – Eugeniusz Orłow. I słodki to był i owocny czas.
PODZIĘKOWANIE
Udostępnione przez Uzdrowiska Kłodzkie S.A. – Grupa PGU, sale koncertowe i Teatr Zdrojowy w Kudowie, oraz Salonik Churchilla w Sanatorium Polonia rozświetliły się barwami poezji i sztuki. Tańcem, śpiewem i pogodą. A to dzięki wielu wysiłkom organizatorów, oraz doskonałej i owocnej współpracy z Uzdrowiskami Kłodzkimi. Pragnę podziękować najserdeczniej w imieniu SAP oraz uczestników pleneru POLANICA 2023. Tradycyjny to już kolejny plener artystyczno-literacki w Różanym Dworze. Dziękujemy Dyrekcji i Państwu Pracownikom Uzdrowisk Kłodzkich S.A. – Grupa PGU, a w szczególności panu prezesowi Łukaszowi Surażyńskiemu, v-ce prezesowi Łukaszowi Czechowi, dyrektor ds. lecznictwa Kamili Kasprzak, kierownik obiektów Polonia i Zameczek Judycie Wodejko. Najserdeczniej dziękujemy z-cy dyrektora ds. oddziałów pani Agacie Babińskiej-Kundzicz – koordynatorowi wszelkich działań wspierających artystyczny pobyt na terenie Uzdrowisk Kłodzkich grupy kabaretu Pół-Serio z Warszawy oraz uczestników Międzynarodowego Pleneru Artystyczno-Literackiego Stowarzyszenia Autorów Polskich.
Dziękujemy za pomoc w obsłudze imprez muzyczno-kabaretowych panu Robertowi Serafinowi z Polanicy- Zdroju i panu Krzysztofowi Eretowi z Kudowy-Zdroju. Dziękujemy wszystkim Państwu Pracownikom, którzy zaangażowali się w pracę przy dobrym i profesjonalnym przebiegu imprez. Dziękujemy państwu Kuracjuszom, którzy towarzyszyli nam tłumnie podczas wszystkich występów, nagradzając nas owacjami.