Nowa epidemia
No i mamy nową epidemię, tym razem grypy. Może to nasuwać pytanie czy jest to kolejna polityczna hucpa, jak w przypadku covid-19, czy też coś nowego? Odpowiedź także jest dwojaka. Polityczna – tak, bo daje pretekst do kolejnych ograniczeń (np. wizyt w szpitalach), nie – bo jest wynikiem obostrzeń kowidowych.
A chodzi o to, że...
Prawie 2-letnie restrykcje pandemiczne, sprowadzające się do minimalizacji bezpośrednich kontaktów międzyludzkich, spowodowały brak, lub ograniczenie kontaktów z patogenami, a to spowodowało spadek odporności. Teraz układy immunologiczne wielu ludzi muszą niejako uczyć się od nowa, o czym pisze „The Lencet”, ale też o czym mówią uczciwi lekarze. Tak więc spadek odporności jest przyczyną zachorowań na grypę. Dodatkowym czynnikiem są tzw. szczepienia, które, jak wiemy z Białej Księgi – obniżają odporność.
Nie jest to nic nowego, ale covidovi „eksperci” jakoś przed tym nie ostrzegali. Co gorsza, atakowano tych, którzy ostrzegali, niszcząc niejednokrotnie ich kariery, jak choćby w przypadku dr. Martyki, który odgraża się imiennymi pozwami, ale wiemy jak działają polskie sądy.
A przecież przez ten czas stanowisko ordynatora nie będzie wakatem.
Logicznie rzecz biorąc, powinni za to zostać pociągnięci do odpowiedzialności, podobnie jak ci politycy, którzy pod wpływem ich oraz firm farmaceutycznych, podejmowali niekorzystne dla ludzi decyzje. Jednak nic takiego się nie dzieje. Co więcej, robi się podobnie jak w przypadku kowida: namawia się ludzi do szczepień, angażując w to ogromne środki socjotechniczne jak i finansowe. Bałamutnie, bo ten, kto grypę przeszedł, nabył już odporność, a szczepionki, w najlepszym razie zadziałają na poprzednią mutację wirusa, a nie na obecną. I z tych tylko przyczyn (a jeszcze nie wiemy, co tam naprawdę jest wstrzykiwane) ich stosowanie nie ma sensu
Wolność słowa dla wybranych
W grudniu odbył się sabat czarownic, czy jak kto woli – sąd skorupkowy nad dr. n. med. Zbigniewem Martyką – ordynatorem oddziału zakaźnego szpitala w Dąbrowie Tarnowskiej, który miał czelność mieć własne, krytyczne zdanie na temat pandemii, pandemicznych obostrzeń i szczepień. Nie tylko je miał, ale i artykułował, za co spotkała go kara zawieszenia wykonywania zawodu na rok.
Wydawałoby się tak na zdrowy rozum, że klinicysta zajmujący się na co dzień chorobami zakaźnymi, a do tych należy covid 19, wie co mówi. No ale zdrowy rozum obcy jest członkom Sądu Lekarskiego przy Okręgowej Izbie lekarskiej w Krakowie (głównie dentystom), która podjęła działania po donosie zarzucającym dr. Martyce „rozpowszechnianie niezgodnych z wiedzą medyczną informacji” nt. koronawirusa.
No cóż, wiedza medyczna opiera się na pewnych zasadach, niemniej się rozwija, a już na pewno nie jest dogmatyką, choć dla co poniektórych jest. O skuteczności decydują przypadki wyzdrowienia, a nie magiczne czary mary.
SL przy OIL czegoś się jednak bał, bo rozprawę bezprawnie utajnił nawet przed posłem na Sejm, którego mandat daje mu (ale także każdemu innemu obywatelowi) prawo uczestnictwa w tej hucpie. Wynajęta (ciekawe za czyje pieniądze?) ochrona, nie tylko posła nie wpuściła, ale niemal złamała mu rę-kę. Skończyło się na szczęście na skaleczeniach.
Przybyły na miejsce wezwany patrol policji nie podjął żadnych działań, czym zalegalizował bezprawie OIL.
Tą ostatnią uwagę kieruję do tych, którzy nie wytrzeźwiawszy po karnawałowych szaleństwa łudzą się jeszcze, że żyją w państwie prawa.
Prawo dla wybranych
Jakoś bez echa przechodzą kolejne przypadki ograniczania wolności. U nas, od stycznia, można komuś pod pretekstem spożycia alkoholu odebrać samochód, zakwaterować w mieszkaniu kogo się ze chce, a lud nic. Na pocieszenie, w Anglii jest jeszcze gorzej, ale najpierw dygresja.
Czy pamiętacie amerykański film „Igrzyska śmierci”? Opisuje on jak w państwie Panem, którym rządzi złowrogi prezydent Snow, dostatnio żyje się tylko nielicznym wybrańcom sprzyjającym opresyjnej władzy. Pozostali mieszkają w biednych, zamkniętych dystryktach. Po buncie w dystrykcie Trzynastym władze wpadły na pomysł, aby zorganizować igrzyska, które będą skutecznym narzędziem kontroli.
Pomińmy dalszą fabułę i zatrzymajmy się na dystryktach. To co w filmie jest fantazją, istnieje w realnych planach w dwóch angielskich hrabstwach: Oxford i Canterbury. No może z wyjątkiem igrzysk, przynajmniej na razie.
W 2024 roku w Oxfordzie powstanie 6 15-minutowych dzielnic, w których mieszkańcy w takim właśnie czasie będą mogli przemieszczać się piechotą lub rowerem do miejsca pracy, zakupów, itp. Wyjazdy samochodem będą ograniczane, zwłaszcza poza swoją dzielnicę. Dopuszcza się w ciągu roku możliwość przebywania poza swoim dystryktem 100 dni w roku, a za każdy dodatkowy dzień naliczana będzie kara 75 dol. za dzień. Dotyczy to zwłaszcza wyjazdów samochodem, dlatego każde auto ma posiadać dodatkową tablicę pozwalającą na obserwację jak, gdzie i kiedy się porusza. Krótko mówiąc to lokalni radni decydować będą kto, może i gdzie się poruszać, czyli pozwalać na kontakty.
A wszystko to z powodu ocieplania klimatu – nowej świeckiej religii.
Okno Overtona
To koncepcja amerykańskiego politologa Josepha Overtona, wg której, idee uznawane za niedorzeczne zostaną zaakceptowane przez społeczeństwo i uznane jako normy prawne. Aby tak się stało proces musi być przeprowadzony etapami.
Krótko mówiąc: nawet najbardziej konserwatywną opinię publiczną można kształtować plastycznie. Weźmy np. pomysł na dziś już niedorzeczny (ale jeszcze niedawno jak najbardziej) wycofania gotówki z obiegu.
Etap I: uznaje się, że nie ma tematów tabu, i na każdy można dyskutować pokazując plusy i minusy.
W ten sposób temat wchodzi tylnymi drzwiami.
Etap II: od ekstremum nie akceptowalności do względnej akceptowalności, przy użyciu nowych technologii, jak np. kart płatniczych, stoisk samoobsługowych, itp. Tu pojawia się krytyka przeciwników, określanych mianem fanatyków, płaskoziemców, itd. Nowe trendy postrzegane są jako modne i nowoczesne. Publikuje się wyniki badań, wg których przeciwnikami nowości są osoby starsze, niewykształcone i ze wsi.
Etap III: Od akceptowalności do nowych, uznanych za sensowne zachowań. Przeciwnicy usuwani są na margines, jako że zmiany są przejawem troski o dobro społeczne (przyrody, planety, itp.).
Etap IV: Nowe zachowania wzmacniane są w sferze pop-kultury – film, teatr, programy TV, oczywiście jako pozytywne, nieobciążone żadnymi wadami.
Etap V: Od pop-kultury do prawnej legalizacji. Pieniądz gotówkowy znika, przeciwnicy są kryminalizowani, a system przejmuje pełną kontrolę nad ludźmi.
Zdaje się że pod tym względem znajdujemy się na etapie II, ale proces postępuje. Tak samo zresztą było w przypadku np. lockdaunu. Jeszcze nie tak dawno ludzie nie zaakceptowaliby przymusowego aresztu domowego, noszenia masek, szczepień, kodów dzielących na lepszych i gorszych, ale jakoś się udało, przynajmniej częściowo. No i jeszcze jeden przykład. Do niedawna napawała ludzi obrzydzeniem sama tylko myśl o jedzeniu robaków, podczas gdy obecnie dyskusja na temat zmiany menu na takie właśnie trwa w najlepsze, póki co w kołach naukowych.
W tej kwestii znajdujemy się na etapie I, ale nie ostatnim, niestety.
Piszę o tym, ponieważ poznanie tych mechanizmów jest jednym z niewielu sposobów samoobrony.