Robert Stando (1931-2022) - wspomnienie

Autor: 
Krystyna Oniszczuk-Awiżeń
stando.jpg

Robert Stando – warszawski reżyser i scenarzysta filmów dokumentalnych. Urodził się 16 czerwca 1931 r. w Berlinie. W latach 1946-1951 związany był z Kłodzkiem, gdzie ukończył Liceum Ogólnokształcące im. Bolesława Chrobrego (matura 1951). Przy liceum prowadził teatr amatorski, w którym wyreżyserował „Niemców” L. Kruczkowskiego (1950) i „Wodewil Warszawski” (1951). W Kłodzku więc po raz pierwszy ujawniły się jego reżyserskie talenty. Jak sam podkreślał nigdy nie mieszkał na stałe w Kłodzku, tu po wojennych zawieruchach spotkali się jego rodzice, ale zamieszkali poza nim, w Krosnowicach oraz w Lewinie Kłodzkim.
W 1952 powołany został do wojska, skąd dostał się do Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej w Łodzi na Wydział Reżyserski (dyplom 1959). Od 1957 do 1972 r. związany był z Wytwórnią Filmów Dokumentalnych w Warszawie, a od 1973 r. z Wytwórnią Filmową „Czołówka”.
Jeszcze jako student zrealizował dokumentalny film pt. „Miasto, które może zginąć”, pokazujący powojenną katastrofę budowlaną zabytkowej części Kłodzka i będący apelem o ratunek dla miasta. Film ten wyświetlany jest obecnie w Muzeum Ziemi Kłodzkiej na stałej wystawie „Z dziejów Kłodzka”.
Robert Stando zrealizował ponad sto filmów dokumentalnych, oświatowych i telewizyjnych. Wiele z nich otrzymało nagrody i wyróżnienia na festiwalach filmowych: „Muzyka nocą” (1959) – wyróżnienie w Oberhausen, „Mówi ziemia” (1962) – Srebrny Smok na festiwalu w Krakowie, „Dr Kruppik” (1963) – nagroda w Lublinie, „Strach ma wielkie oczy” (1965) i „Albert Foster” (1967) – nagrodzone w Lipsku, „Alarm dla pokoju” (1984) – nagrodzony w Łodzi. Do jego wyróżniających się realizacji należą także: „Wesele” – obraz prezentujący wiejską biesiadę weselną, film o Hauptmannie – niemieckim nobliście, a także wstrząsający dokument przedstawiający proces i egzekucję zbrodniarza wojennego A. Greisera w 1946 pt. „Niefachowy stryczek”, czy też „Drugie wcielenie reżysera K.” – film o Kazimierzu Kutzu.
Jego twórczość dotyczyła problematyki wiejskiej, stosunków polsko-niemieckich, portretów i tematyki muzycznej. Reżyser nie unikał trudnych tematów, często prowokował.
Zrealizował także filmy o Kłodzku i Ziemi Kłodzkiej, m.in. „W murach” (1992), „To zło złotostockie” (1992), „Wzgórza lewińskie” (1996), „Oczy czasu” (1997), „Wilcza jama i okolice” (1999), „Most z żelaza” (2007).

Robert Stando – kłodzczanin z wyboru, zakochany w tym mieście od czasów licealnych, utrzymywał stały kontakt z Kłodzkiem uczestnicząc w jego życiu kulturalnym.
Z Kłodzkiem wiązały go wspomnienia, grupa przyjaciół, groby rodziców. Przez swoje filmy wpisał się trwale w powojenną historię Kłodzka.
W 1999 r. w uznaniu za zasługi dla miasta otrzymał Tytuł Honorowego Obywatela Kłodzka. Sześć lat wcześniej, uchwałą Rady Gminy Lewin Kłodzki z 24.11.1993 r. nadano Robertowi Stando tytuł Honorowego Obywatela Gminy Lewin Kłodzki.

Robert Stando przyjeżdżał do Kłodzka niemal co roku od czasu, gdy opuścił miasto po ukończeniu gimnazjum. Przyjeżdżał, by odwiedzić miejsca w wąskich, starych uliczkach Kłodzka, które zapadły mu w pamięć i w serce. Spotykał się z przyjaciółmi, działaczami kultury w Muzeum Ziemi Kłodzkiej, z mieszkańcami miasta w Kłodzkim Ośrodku Kultury, z młodzieżą i gronem pedagogicznym w szkołach. Przyjeżdżał do Kłodzka pokazując swoje filmy, głównie młodzieży. Może dlatego, że to na niej najbardziej mu zależało.
Wiele ukazało się recenzji filmowych, omawiających walory, wartości i znaczenie poszczególnych realizacji Roberta Stando, wiele też wywiadów z twórcą, przybliżających jego osobowość – zarówno w prasie ogólnopolskiej jak i regionalnej. Dzięki tej dokumentacji archiwalnej możemy znów spotkać się z Robertem, bliżej go poznać lub przypomnieć sobie, jaki był kreatywny i wiecznie aktywny, jak potrafił prowokował tematem, obrazem, tekstem – co robił – jak sam powiedział – po to, by coś zacząć budować, coś wskrzeszać… Zacytuję więc kilka jego charakterystycznych wypowiedzi, które zamieszczone były na łamach naszych regionalnych pism w ostatnich latach.

• Dlaczego tu powracam?... Jest w tym coś z platonicznej miłości do tego miasta. Zresztą tu po raz pierwszy zakochałem się w koleżance z klasy. Miała na imię Krysia… I jak to już bywa, było to uczucie nieodwzajemnione. Podobnie dzieje się teraz z filmem o Kłodzku. Nie wiem czy moja miłość do tego miasta będzie w pełni odwzajemniona, dobrze zrozumiana. Jestem kłodzczaninem z wyboru. Czuję się tu zadomowiony, mimo, że nie byłem ani jednego dnia zameldowany w Kłodzku… Z tym miastem łączą mnie wspomnienia i grupa przyjaciół, i groby rodziców. I ja w jakiś drobny sposób przez swój pierwszy film zaistniałem w powojennych dziejach miasta. Jego cząstka tkwi we mnie na zawsze.(1997)
• Trudno nie powracać do tak szczególnego miejsca. To tutaj rozwinęło się moje zamiłowanie do sztuki, tutaj stawiałem swoje pierwsze kroki na scenie dzisiejszego Kłodzkiego Ośrodka Kultury. Poza tym historia tego miasta jest tak barwna i fascynująca, że chociażby z tego powodu należy je szanować.(2001)
• Czy jestem wybitnym reżyserem? Sławnym? Nie. Jestem znanym reżyserem… Znanym – tak mówią o mnie krytycy. Z czego jestem znany? Z filmowych prowokacji, z pokazywania jak przez głupie decyzje następuje psucie, niszczenie i to nie tylko w sferze materialnej… Czyżbym przez 50 lat dokonywał apoteozy niszczenia?... Na szczęście nie wszystko można zepsuć. Można zapobiec niszczeniu poczucia własnej wartości, można nie godzić się na destrukcję i głośno o tym mówić, skończyć z niemą akceptacją…(2005)
• Najbardziej lubię (spośród moich realizacji) „Wesele”. Jest to moje ukochane dziecko. Film zrobiony w wyjątkowo trudnych warunkach. Pokazuje kawałek autentycznej Polski z zachowaniem wielu wad i przywar Polaków. Na drugim miejscu stawiam „Złoto złotostockie”, który mówi o tym jak Polacy potrafią ze złota zrobić g… A powinni przejść metamorfozę i z g… zrobić złoto. Byłem wtedy dumny. (2000)
• Moja dewiza: przyzwoitość.
Główna cecha charakteru: Nieuporządkowanie.
Moja główna wada: powiem uczciwie – brak umiejętności zarabiania forsy.
Moje ulubione zajęcie: Spać. Leczę się snem…
Moje marzenie o szczęściu: Uznanie.
Co wzbudza we mnie obsesyjny lęk: głupota związana z fanatyzmem.
Co byłoby dla mnie największym nieszczęściem: Gdyby w Polsce była rewolucja i, co nie daj Boże, rewolucja religijna.
Kim chciałbym być, gdybym nie był tym, kim jestem: chyba kompozytorem. Pianistą. Muzyka to jest to co nad wyraz kocham, a film dał mi tak szalenie w kość…. Cenię w sobie jedną rzecz u siebie – nieprawdopodobną odporność na krytykę. Po prostu nie daję się dołować. Wychodzę zawsze do góry. Robię to dla siebie, wyłącznie dla siebie. I żyję.
Kiedy kłamię: w stanie najwyższej konieczności.
Dar natury, który chciałbym posiadać: Swoją odwrotność. Chciałbym być wysoki, przystojny, sprawny, bardziej zorganizowany, bogaty, zdrowy. Czy można coś więcej chcieć? (2003)

• Po uroczystym wręczeniu tytułu Honorowego Obywatela Kłodzka wzruszony Robert Stando powiedział: Miłość odwzajemniona, czy może być coś lepszego?...(1999)
Będzie nam – kłodzczanom brakowało Roberta Stando.
W imieniu kłodzczan – Krystyna Oniszczuk-Awiżeń

Wydania: