Cnoty. Imperatyw

Autor: 
Katarzyna Redmerska

Doradca ministra edukacji dr Paweł Skrzydlewski uzmysłowił mi, jak bardzo niedoskonałą jestem istotą przez wzgląd na swoją płeć. Jego słowa wyryły mi się w pamięci i świecą niczym psychodeliczny neon – „Dziś obserwujemy w kulturze bardzo niebezpieczne zjawisko moralne, także religijne, pewnego zepsucia duchowego kobiety polegającego na rozbudzeniu w kobiecie pychy, która się przejawia próżnością, zainteresowaniem wyłącznie sobą, egotyzmem, zwalczaniem obiektywnego porządku na rzecz widzenia siebie” – wyjawił pan Skrzydlewski, po czym dodał: „Jeśli takie postawy się upowszechnią, to jednocześnie zabija się rodzinę, zamyka się na płodność. A przecież ludzie potrzebują domu pojętego nie tylko jako miejsce, lecz jako etos”. Przyznam Szanownym Czytelnikom, że jestem nie tylko wstrząśnięta, ale i zmieszana. Wciąż niedowierzam, że „właściwe wychowanie kobiet” i „ugruntowanie dziewcząt do cnót niewieścich” ma być jednym z celów realizowanym w polskich szkołach.
Rodzą się pytania kluczowe: Kto napisze podręcznik o cnotach niewieścich? Czy wpajanie dziewczętom cnót odbywać się będzie wyłącznie poprzez edukację podręcznikową czy może w planie są także ćwiczenia i zajęcia praktyczne, jak haftowanie, gra na harfie? A jeżeli tak, to kto je będzie prowadził? Patrząc, na niebywałą „umiejętność” dobierania „specjalistów” przez obóz rządzący, można oczekiwać armagedonu.
Logicznie rozumując (chociaż przyznam, że trudno tu cokolwiek jest logicznie rozumować) zapowiadane cnoty niewieście będą uczyć przeciwieństwa pychy, próżności, egotyzmu, jak i zepsucia duchowego. Przeszukując internet w tym jakże „gorącym” obecnie temacie, natrafiłam na Klementynę z Tańskich Hoffmanową. Pani ta napisała poradnik, jak wychowywać dziewczynki, który został wydany po raz pierwszy w 1819 roku. Autorka w owym poradniku pt. „Pamiątka po dobrej matce, czyli ostatnie jej rady dla córki” napisała, że dziewczynka ma być wychowana do cnót niewieścich, co oznacza, że ma być: skromna, cierpliwa, słodka, rozsądna, uprzejma i bierna. W żadnym razie nie powinna się edukować. Reasumując: kobieta ma potrafić uszczęśliwić małżonka i dobrze wychować potomstwo, a resztą nie powinna już zaprzątać sobie swojej niewieściej głowy.
Nie chciałabym wykazać się pychą i pouczać dr Pawła Skrzydlewskiego, ale po prostu muszę zareagować (z góry za moje zachowanie przepraszam, dygam nisko, cnotliwie spuszczając oczęta i pałając niewieścim rumieńcem). Porywając się na szalony pomysł przywrócenia XIX wieku w XXI wieku i sprowadzenia kobiet do roli bezwolnej opiekunki samca alfa i spłodzonych z nim dzieci, pomysłodawca zapomniał o jednym, jakże istotnym elemencie całej układanki – samym samcu alfa. Wielu współczesnych mężczyzn bynajmniej nie oczekuje od kobiety bierności i poddaństwa, wręcz przeciwnie – podnieca go rozbudzona w niej pycha, próżność, egotyzm. Nie wspominając już o tym, że jest szczęśliwy, iż „zamyka się na płodność”, a w domu króluje rozpasany etos rodem z „50 twarzy Greya”. Wprowadzając zatem do szkół cnoty niewieście należy jednocześnie wprowadzić drugi przedmiot (skierowany do chłopców) a zatytułowany: „Imperatyw męski”. Przedmiot ten uczyłby chłopców norm zachowań mężczyzny, który ceni sobie u kobiety jej cnoty niewieście. Wpajano by młodym przedstawicielom płci brzydkiej, że, aby móc dostąpić zaszczytu związania się z cnotą niewieścią, musi on mieć pokaźne konto (by być w stanie utrzymać niewyedukowaną żonę). Cechować się kulturą osobistą, czyli przykładowo nie bekać i drapać się po brzuchu. Dbać o higienę, czyli myć się, zmieniać bieliznę i w ogóle ją nosić (cnotliwa niewiasta jest delikatna na tego typu zachowania) i wiele, wiele innych zasad.
Reasumując: cnota musi współgrać z imperatywem.

Wydania: