Miejski system powiadamiania ma przyszłość

Autor: 
Henryk Grzybowski

W piątkowy wieczór 19 lipca chciałem napić się herbaty. – Wstawię czajnik – pomyślałem. Odkręciłem kurek i... niespodzianka. Sucho. Pech chciał, że nie było wody w czajniku, ani w żadnym innym naczyniu. Tu chodziło tylko o herbatę, ale zaraz przypomniałem sobie epizod z remontu, kiedy wylewano posadzkę w pomieszczeniu. W połowie okazało się, że nie można domieszać betonu, bo brakuje wody. To było planowe wyłączenie z powodu prac w sieci. Ale skąd mogłem o tym wiedzieć? Kto normalny śledzi na bieżąco komunikaty na stronie Wodociągów Kłodzkich? Trzeba było poczekać pół dnia, zanim podjęto pracę. A beton tego nie lubi, ani kieszeń inwestora. W tamten piątek okazało się, że do późnej nocy wody nie miała większość mieszkańców Kłodzka. I tylko nieliczni uśmiechnęli się oglądając niegdysiejszy teledysk Nie ma wody na pustyni, do którego link ktoś od razu wrzucił.
Około 22:30 pan burmistrz Piszko poinformował na Facebooku, że to skutek awarii rurociągu naprzeciw „Dobosza”. Przerwa w dostawie wody miała objąć ulicę Bohaterów Getta i kilka sąsiadujących. Trzeba było jednak zamknąć dopływ wody do innych części miasta, aby precyzyjnie zlokalizować miejsce awarii.
Herbaty nie wypiłem, ani się nie umyłem. Po północy woda już płynęła. Dramatu nie było. Ale co mają powiedzieć ludzie z małymi dziećmi, z osobami starszymi, którym trzeba zapewnić higienę, ci, co w tym momencie murują lub wylewają beton (pomijam piątkowy wieczór)? Bez wody da się przeżyć i pół dnia, ale trzeba wiedzieć o wyłączeniu, nawet w przypadku awarii. I trochę się przygotować.
Brak wody kolejny raz zaskoczył. Awarie się zdarzają, to normalne, ale komunikaty o wyłączeniu wody pojawiają się zbyt późno. Nikt rozsądny nie oczekuje uprzedzania o awariach, ale o wyłączeniach dostawy wody. I wcale nie uważam, że to burmistrz ma o nich mieszkańców informować osobiście, to wyłącznie jego uprzejmość i dobra wola, chwała mu za to. Jednak ci, którzy decydują, też potrzebują sygnału o potrzebach. Założenie, że tak zawsze było skazuje nas na użalanie się jednych i wesołkowate komentarze drugich typu: Nysa blisko, tam dużo wody lub Co się spinacie, do rana przyjdzie albo Ja stronę Wo-dociągów śledzę na bieżąco. Burmistrz może jednak i powinien wpłynąć na to, żeby jego służby zorganizowały miejski system powiadamiania o awariach.
Jest przecież mobilna aplikacja Kłodzko firmy Amistad. Czy to tak trudno dodać tam zakładkę „awarie/ostrzeżenia” jak np. w Polanicy? Programiści mają gotowe i typowe moduły, które można dodać do już istniejącej aplikacji, co prawda mocno turystycznej, albo stworzyć nową. Dlatego nie jest to duży koszt.
W ostateczności można zupełnie bezkosztowo utworzyć taki profil na Facebooku. Kogo to interesuje, kto nie chce tracić czasu na śledzenie strony Wodociągów, dostaje powiadomienie na telefon, oby chociaż na 10 minut przed zamknięciem zasuwy. Mamy przecież dobrze już zaawansowany XXI wiek.

Wydania: