Inwazja barszczu Sosnowskiego

Autor: 
D. Chmielarz
SAM_1803.jpg

Barszcz Sosnowskiego dał o sobie znać już w latach 90. ub.w. Wtedy też miały miejsce pierwsze poważne poparzenia tą rośliną, ale ponieważ rozpanoszył się głównie na terenie byłego gospodarstwa hodowlanego w Łężycach, większych problemów nie stwarzał i obaw nie budził. Był raczej ciekawostką botaniczną. Z czasem jego pojedyncze egzemplarze można było spotkać także z dala od głównych skupisk: w korycie Kamiennego Potoku w Szczytnej, w przydomowym ogródku, na łące, przy drodze. Tylko nieliczni użytkownicy terenów z barszczem widzieli w nim zagrożenie, większości nie przeszkadzał, nauczono się go tolerancyjnie omijać. I tak mały problem stał się wielkim problemem. Oprócz całych łąk barszczowych, można niewielkie na razie skupiska tych dorodnych roślin spotkać przy drodze, wzdłuż cieków wodnych, na prywatnych posesjach. Zajmuje coraz większe tereny; teraz właśnie kwiaty w jego wielkich baldachimach zamieniają się w niezliczoną ilość nasion, które z wiatrem, na sierści zwierząt, piórach ptaków, po-deszwach butów, z wodą… wyruszą na podbój nowych terenów. Skłoniło to Burmistrza Szczytnej do wezwania wszystkich właścicieli, dzierżawców lub zarządców nieruchomości z barszczem do natychmiastowego niszczenia tej rośliny, oczywiście z zachowaniem wszelkiej ostrożności. Walka z barszczem Sosnowskiego będzie wymagała nakładu środków, systematyczności i konsekwencji, ale tylko determinacja da widoczne efekty.

Wydania: