Lądeckie impresje (190)
Wracam jeszcze do mojego ostatniego pobytu w Lądku- Zdroju z przełomu stycznia i lutego. Ostatnim zrewitalizowanym parkiem zdrojowym był park na Wzgórzu Świętojerskim. Obecnie wprost zaprasza na romantyczne spacery. Niestety w opłakanym stanie jest wieża zegarowa, tuż za „Jerzym”. To jedna z najstarszych budowli w części zdrojowej, wzniesiona w 1580 roku. Z czasem zamontowano na niej mechanizm zegarowy. Czas a zapewne i wandale przyczynili się niestety do jej ruiny. Szkoda jednak, że tak charakterystyczny obiekt ginie wprost na naszych oczach. A swoją drogą może warto powrócić do dawnej nazwy tego parku. Obecnie jest to park im. Moniuszki, dawniej Jerzego. Swoją drogą dziwne, że zegar zaginął w niewyjaśnionych okolicznościach w roku 1994. Może tę zagadkę rozwiąże kiedyś jakiś miejscowy detektyw.
W sąsiedztwie znajduje się wybudowana w latach 1656-58 barokowa kaplica św. Jerzego. Na co dzień zamknięta, ale warto do niej się wybrać przy okazji czwartkowych nabożeństw. Warto spojrzeć m.in. na umieszczone na podniebieniu sklepienia freski z 1720 r. nawiązujące do postaci patrona. Ciekawa jest zresztą sama jej architektura, ośmioboczna kaplica zamknięta hełmem z sygnaturką. Ale i tu wymagany jest pilny remont dachu. Może uda się pozyskać na to np. środki zewnętrzne. Jak czytam na pamiątkowej tablicy - ostatni remont sfinansowany był m.in. przez stronę niemiecką. Trzymam kciuki i za ten kolejny lądecki problem.
Miejsce to przypomina mi jedną z pierwszych uroczystości z okazji Dnia Patrona, kiedy to nieopodal kaplicy mszę św. odprawiał wielki przyjaciel Lądka kard. Gulbinowicz. Przypominam sobie pierwsze lądeckie Dni Patrona. Mam w tym zresztą pewien mały osobisty udział. Kiedyś ratusz ogłosił konkurs na lądeckiego patrona. Jako, że postać św. Jerzego wyjątkowo kojarzyła mi się z tym miejscem /temat wymagałby zresztą oddzielnego odcinka/ zaproponowałem ową postać. Kandydaturę przyjęto, dostałem nawet za to nagrodę i zaproszenie na pierwsze obchody. Wyjątkowo ceniłem sobie to zaproszenie, jako że
w ten sposób jeszcze bardziej scementowały się moje osobiste związki z lądecką krainą.
Uwielbiam spacery na lądecki rynek, cieszy też wtedy każda kolejna odnowiona kamienica. Jakże zmienił się rynek ostatnio, chociaż jeszcze do ukończenia pozostało wiele. Może na końcu odnowiony będzie i sam ratusz. Przy okazji dowiaduję się o kolejnej inicjatywie nowego Burmistrza. Mam na myśli utworzenie w ratuszu Biura Inicjatyw Społecznych, gdzie każdy może zgłaszać swoje propozycje, inicjatywy oraz propozycje konkretnych rozwiązań. Propozycje, które jak czytam mają „wpłynąć na poprawę funkcjonowania gminy oraz jej wizerunek”. Już teraz nieskromnie polecam wspomnianej komórce moje poprzednie odcinki zwł. te dotyczące samego Lądka. Nie oczekuję podziękowań, ale przynajmniej uważnego przeczytania. Dziękuję.
Nie wypada tak na początku kadencji chwalić nowych władz. Ale też obserwując lądecką scenę widzę, że wreszcie następują tu istotne zmiany. Wszyscy bez mała liczą, nie tyle na rewolucję co na zmianę m.in. stylu rządzenia. Gdzie faktycznie obywatele będą mieli wpływ na swoje miasto, na swoją gminę. Gdzie Lądek być może wreszcie ruszy ostro do przodu, chociaż ma tyle problemów do pokonania. Pozostaje tylko życzyć nowym włodarzom wytrwałości i owego młodzieńczego zapału.
Czytałem ostatnio zresztą dość przypadkowo wpisy internautów odnośnie nowych władz. Wpisy takie mają to do siebie, że można w nich często zamieszczać złośliwe słowa. I dziwne… jakoś takich tam nie znalazłem. Były tam raczej słowa nadziei, że nowi nie uwikłani w różne mniejsze lub większe układy lokalne wreszcie pchną Lądek na nowe tory - chociaż brzmi to dość górnolotnie.
I tego też życzę moim lądeckim przyjaciołom najbardziej.
Przechodzę wielokrotnie koło ruin kościoła ewangelickiego. Widać, że nikt jak dotąd nie miał koncepcji, a i odwagi na pomysł – co zrobić z tymi pozostałościami. Odbudować to rzecz raczej nierealna, chociaż lubię często marzyć. Odwiedzając inne miasta, widziałem jednak, że dzięki środkom unijnym odbudowano niejedną taką ruinę. Kiedyś była nawet oferta wydzierżawienia i odbudowy samej tylko wieży, ale widocznie przestraszono się kosztów. Ciekawe, czy ktoś ma konkretny pomysł w tym temacie?
Jestem z kolei mile zaskoczony nowo otwartą w Domu Klahra Kawiarnią Artystyczną. Żal wprawdzie tworzonej kiedyś z takim trudem Galerii I. Klahra, ale też widać że nowe miejsce żyje obecnie w pełni i oferuje nam niejedno. Kawy wprawdzie jeszcze tam nie piłem, ale zaskakuje mnie bogactwo i różnorodność imprez. Życzę więc nowej właścicielce kolejnych tak udanych pomysłów. Posłużę się tu jeszcze opinią jednego
z internautów „rewelacyjny wystrój lokalu, wyjątkowy klimat i miła obsługa. Szkoda, że jest tak mało rozreklamowany wśród kuracjuszy. Już teraz można uznać kawiarnię za wizytówkę Lądka na równi z Wojciechem…”. Może porównanie internauty z „Wojciechem” to pewna przesada, ale jest to faktycznie kolejne miejsce z klimatem. Szkoda tylko, że nie jest usytuowane w uzdrowiskowej części. Ale też dzięki temu rynek jakby ożywia się ponownie.
W wolne popołudnie wybieram się na Wrzosówkę. Pisałem już o niej wielokrotnie. Uwielbiam to miejsce, lubię siedzieć tu godzinami. Zagubiony w magicznej przestrzeni biały kościółek, w tle piękne góry i te widoki zapierające dech w piersiach. Ale zaraz też przychodzi otrzeźwienie, że już niedługo miejsce to zostanie zabudowane. Zapewne już za późno, aby odwrócić decyzje poprzednich ekip. Można wprawdzie zmienić plan zagospodarowania przestrzennego, ale zrodzi to sądowe rozprawy i idące za tym ewent. odszkodowania. Nowi włodarze tej krainy mają więc małe pole manewru, chociaż będąc optymistą zawsze je widzę.
Ale też rodzą się liczne pytania. Kto osobiście ponosi za to odpowiedzialność? Nie chodzi tu już o odpowiedzialność prawną, ale o tą bardziej moralną. Chociażby o to, że odebrano następnym pokoleniom ostatni taki zakątek, że pozbawiono ich całego tego bogactwa. Kolejne pytanie - czy uzyskane w ten sposób środki aż tak bardzo uratowały miejską kasę. Na co je wydatkowano ? Mogę być niemal pewny, że współwinni będą teraz zasłaniać się ową rozmytą urzędniczą odpowiedzialnością, to nie ja- to rada, to nie ja - to oni… Może czas i to wyjaśnić, aby w przyszłości nie popełniać tak karygodnych błędów.
A tymczasem cieszę się Lądkiem, jego urokiem i samą pogodą…