Wesele, jakiego w Szczytnej nie było

Autor: 
D. Chmielarz
Foto: 
D. Rzońca
lub.jpg

Dzień był wymarzony na taką uroczystość. Ciepło, słonecznie, więc dojazd z kościoła do domu weselnego bryczkami okazał się samą przyjemnością. Po drodze tradycyjna brama, której strzegły osoby w strojach ludowych i… pierwsze małżeńskie zadanie – wymłócić cepami snopek zboża. Dekoracje w bronowickim stylu pomogli zorganizować przyjaciele, oni też w odpowiednim momencie, przebrani w ludowe stroje złożyli Młodym dary w postaci płodów rolnych. Motywem przewodnim tej uroczystości było nawiązanie do SAMYCH SWOICH. Skąd ten pomysł ? – Bo ja jestem Pawlak, a żona mieszka na ul. Wiejskiej. Inaczej być nie mogło.
Urszula i Piotr Pawlakowie od urodzenia mieszkają w Szczytnej. Z tym miejscem wiążą swoją przyszłość. Każde z nich ma swoje pasje, a oboje kochają góry. Czego im życzyć? Żeby oboje bezpiecznie wędrowali po stromych ścieżkach życia. I nie tracili fantazji.

Wydania: