Dolnośląski Festiwal Muzyczny - rozmowa z organizatorami - Magdaleną Kulig i Henryką Szczepanowską
- Ostatni koncert Festiwalu już za nami. Czas na podsumowania i refleksje. Chciałabym jednak na wstępie przypomnieć, kto stoi za nazwą Dolnośląski Festiwal Muzyczny.
Proszę o przypomnienie tych wszystkich nazwisk naszym Czytelnikom.
- Jednym z pomysłodawców, a także dyrektorem generalnym festiwalu jest Magdalena Kulig, o część artystyczną wydarzenia troszczy się Magdalena Blum. Współorganizatorami festiwalu są; Henryka Szczepanowska, Ewa Chalecka i Mieczysław Kowalcze.
- Tak wielkie przedsięwzięcie wymagało naprawdę sprawnej organizacji. Należą się Wam wszystkim słowa podziękowania. Łącznie odbyło się 13 koncertów, zaangażowanych w nie było 50 artystów. Jak to możliwe, że nie stała za tym przedsięwzięciem żadna instytucja kulturalna (powołana do tego m.in. celu) jako główny organizator?
H.SZ: Pomysł Magdaleny Kulig był wyzwaniem dla nas wszystkich, dla całej ekipy. Chcieliśmy udowodnić, również sobie samym, że stać nas na zrobienie profesjonalnego festiwalu, gdzie najważniejszym wyznacznikiem był profesjonalizm i talent muzyków, bez forsowania amatorskich popisów. To, że jesteśmy daleko od wielkich ośrodków kultury, nie znaczy, że mamy uczestniczyć w sztuce piątej kategorii. Mieszkańcom wsi należą się tak samo jak mieszkańcom Wrocławia czy Warszawy, szanse uczestniczenia w wielkiej sztuce. Tym bardziej, że trudno dojechać do odległych miast, pójść na koncert do filharmonii i wrócić tego samego dnia do Piszkowic czy Ołdrzychowic. Pracowaliśmy bez żadnego wynagrodzenia. Ta praca i bezwarunkowe zaangażowanie
w przedsięwzięcie to nasz wkład w budowanie nowej marki Dolnośląski Festiwal Muzyczny. Podzieliliśmy zadania między sobą. Ewunia była odpowiedzialna za kontakty z mediami, Mietek wykonywał ogromną pracę rozwieszając plakaty, organizując widownię młodzieżową, załatwiając sprawy niemożliwe. Magda to tytan pracy, niezmordowanie penetrowała środowisko muzyczne w poszukiwaniu osobowości muzycznych z kręgu młodego pokolenia, osób wybitnych, osiągających sukcesy w uprawianej dziedzinie sztuki. Pokonywała tysiące kilometrów i przeprowadzała niezliczoną ilość rozmów w poszukiwaniu funduszy na koncerty. Moim zadaniem była wszelka logistyka przy organizacji koncertów, ich produkcja, organizacja widowni, kontakty z mieszkańcami wsi i gospodarzami kościołów. Dbałość o dobre nastroje artystów, ich komfort i wygodę w czasie wykonywania koncertów i pobytu.
- Jak wyglądała współpraca z mieszkańcami poszczególnych miejscowości, gdzie odbywały się koncerty?
H. Sz.: Tak naprawdę we wszystkich wsiach, gdzie odbyły się koncerty spotkałam się z przyjaznym przyjęciem naszej propozycji artystycznej. Ujmujące, wzruszające, serdeczne, gościnne spotkania. Na każdym kroku czuliśmy się pożądanymi gośćmi w ich wsiach, w do-mach parafialnych, świetlicach wiejskich, ba! nawet w mieszkaniach księży proboszczów, które bez mrugnięcia okiem oddawali na garderoby dla muzyków. To były cudownie miłe przyjęcia po koncertach, spotkania przy składkowych kolacjach. Szczerość tych ludzi, ich reakcja na muzykę, często wcale niełatwą w odbiorze, dla wielu zupełnie nową i nie znaną do tej pory, wzruszała nie tylko nas, organizatorów ale i muzyków. Pamiętam rozmowę z Piotrem Damasiewiczem i jego muzykami, byli tak bardzo wzruszeni, onieśmieleni serdecznością ludzi, ich wręcz nabożnym stosunkiem do wielkiej sztuki, że wchodzili do kościoła w ogromnej tremie. Pan Olgierd Łukaszewicz z niedowierzaniem patrzył na niewiarygodne tłumy w sanktuarium, wzruszała go nie tylko treść recytowanych psalmów ale i niezwykła gościnność gospodarzy. Z przyjemnością spotykałam się z mieszkańcami wsi, strażakami, księżmi proboszczami parafii, czułam się tam jak najbardziej na miejscu. Czasami były drobne zgrzyty, nieporozumienia ale o tym lepiej szybko zapomnieć.
- W podsumowaniu warto zwrócić uwagę na największe kłopoty, trudności, na jakie niespodziewanie się natknęliście, a także co uważacie za swój największy sukces?
H.Sz.Kłopoty? To raczej anegdotyczne już dymienie z kabli w kościelnych instalacjach, nie przystosowanych do takich obciążeń jak profesjonalne oświetlenie. Kościoły stare, część jeszcze przed remontem, więc dla ekipy pana Krzysztof z Ośrodka Kultury Gminy Wiejskiej Kłodzko w Ołdrzychowicach, to było nie lada wyzwanie, by bezpiecznie podłączyć do sieci oświetlenie koncertu. W Szalejowie Dolnym, w czasie koncertu zgasło światło. Kable nie wytrzymały. Tak naprawdę kłopotem, i to dużym, były niezwykle niskie budżety koncertów. Za własne pieniądze zapewnić musieliśmy transport, telefony, pokryć koszty licznych przejazdów na spotkania, próby, rozwożenie plakatów, zaproszeń. Od początku Festiwalu bardzo mocno zaangażowaliśmy się w edukację muzyczną widowni. Nie tylko publikacja licznych materiałów na ten temat ale i tysiące rozmów z potencjalnymi widzami, uczestnikami koncertów. To była mordercza praca ale dała mi tak wiele satysfakcji, poczucie dobrze spełnionej misji, że dziś też bez wahania przyjęłabym takie wyzwanie. Największym i wystarczającym dla nas podziękowaniem były te tłumy na koncertach. No i takie wzruszające momenty, gdy staruszek o lasce, mieszkaniec Ołdrzychowic, pocałował mnie w rękę po koncercie i powiedział; dziękuję państwu, umarłbym i nie wiedział, że taka muzyka jest na świecie. Albo uściski starszej pani w Starym Wielisławiu, jej łzy wzruszenia po koncercie Stabat Mater.
- Sprawy finansowe – udało Wam się pozyskać sporo pieniędzy. To duży sukces!
M.K.: Bardzo dziękuję sponsorom Dolnośląskiego Festiwalu Muzycznego; Urzędowi Marszałkowskiemu Województwa Dolnośląskiego, Gminie Wiejskiej Kłodzko, Fundacji KGHM Polska Miedź, Starostwu Powiatowemu
w Kłodzku, Bankowi Zachodniemu WBK, miastu Polanica Zdrój oraz naszym partnerom; Villa Polanica, Zamek na Skale, Pałac w Żelaźnie, Koleje Dolnośląskie, Bractwo Rycerskie św. Floriana, Cinema 3D, reklama-ai. Sukces festiwalu zawdzięczamy też mediom, którym serdecznie dziękuję; szczególnie Telewizji Kłodzkiej Agnieszce Łaszczuk i Piotrowi Kramnikowi, którzy informowali widzów o każdym koncercie, Bramie – Gazecie Prowincjonalnej, TVP Wrocław, Gazecie Wrocławskiej, RMF Classic, Radiu Rodzina, Panoramie Ziemi Kłodzkiej, Gazecie Kłodzkiej, Tygodnikowi Katolickiemu Niedziela, Twojemu Kłodzku, portalowi wiadomoscilokalne.eu, gazecie Lady’s Club oraz Starostwu Powiatu Kłodzkiego. Nasza wdzięczność należy się radnym Sejmiku Dolnośląskiego, szczególnie dla pani Grażyny Cal i Zbigniewa Szczygła.
- Dalsze plany – czy będzie kontynuacja? Co możemy już przekazać Czytelnikom?
M.K.: W przyszłym roku w planach jest kilka dużych form wokalno–instrumentalnych, trwają już rozmowy z bardzo dobrymi muzykami, z którymi zamierzamy wystawić m. in. Magnificat C. F. E. Bacha, Stabat Mater Haydna oraz oratorium niemieckiego kompozytora Hassego I pellegrini al Sepolcro di Nostro Signore (Pielgrzymi do Grobu Pańskiego), które miało swoje prawykonanie 23 marca 1742 roku na dworze w Dreźnie. Libretto do tego dzieła napisał Stefano Benedetto Pallavicino. Melodie stworzone przez Hassa do I pellegrini al Sepolcro di Nostro Signore są przepełnione pięknem i liryzmem, a zarazem wirtuozowskie i pełne elegancji.
- Może coś jeszcze chciałyby Panie dodać na zakończenie rozmowy?
- Szczególnie dziękujemy za współpracę przy festiwalu Gminie Wiejskiej Kłodzko, panu wójtowi Stanisławowi Longawie oraz pani wicewójt Urszuli Panterałce, Gminnemu Ośrodkowi Kultury w Ołdrzychowicach, Ochotniczej Straży Pożarnej Gminy Kłodzko oraz wszystkim księżom proboszczom za udostępnienie kościołów. Dziękujemy za piękne fotografie Tomkowi Pućkowskiemu i za świetne plakaty naszej graficzce, Ewie Grajek. Andrzejowi Sikorskiemu za oświetlenie do koncertu w Ołdrzychowicach Kłodzkich. Mam nadzieję, że wymieniliśmy wszystkich, którzy przyczynili się do powstania Dolnośląskiego Festiwalu Muzycznego, no i oczywiście dziękujemy naszym rodzinom
i bliskim za cierpliwość i zrozumienia dla naszej pasji.