Ryszard Niebieszczański - Prezes powiatowego Polskiego Stronnictwa Ludowego w Kłodzku
- Jak długo jeszcze będziesz „powiatowym prezesem”?
- Na pewno do końca mojej kadencji, tj. do roku 2015. A czemu pytasz?
- To w związku z przejściem posła A. Dąbrowskiego do klubu poselskiego PSL. Tak to już jest, że posłowie są również szefami regionów...
- ... ale poseł Dąbrowski nie jest członkiem Polskiego Stronnictwa Ludowego. Jest tylko, czy aż, członkiem klubu poselskiego PSL.
- Ile tak naprawdę znaczysz w Polskim Stronnictwie Ludowym? Czy przed przyjęciem do klubu PSL prezes J. Piechociński choćby zadzwonił do Ciebie i spytał się: kto zacz ten Dąbrowski?
- Prezes nie musi dzwonić!
- ???
- Na dzisiaj mam poważniejszy problem niż p. Dąbrowskiego. To problem istnienia Polskiego Stronnictwa Ludowego na Dolnym Śląsku.
- Na czym polega ten problem?
- Rozbite środowisko, rowy do zasypania. Trzeba wybrać zarząd reprezentujący całe środowisko PSL-owskie. Trzeba dopuścić do działania „wyciętą” połówkę dolnośląskiego PSL-u.
- Czy to się uda?
- To się musi udać, w przeciwnym wypadku organizacja dolnośląska zostanie rozwiązana.
- Aż tak źle?
- Ciężko, po tych niefortunnych dla nas decyzjach, kto ma kierować dolnośląskim PSL-em.
- No to wróćmy jeszcze do pana Dąbrowskiego. Czy to dobry „nabytek” dla Stronnictwa?
- O ile poseł Dąbrowski przyspieszy choćby jedną z ważnych dla nas spraw, tj. restrukturyzację krajowej „ósemki”, doprowadzi do budowy obwodnicy Kłodzka lub uruchomi przynajmniej jedną z 4. stref ekonomicznych specjalnych: Kudowa Zdrój, Bystrzyca Kłodzka, Ząbkowice (Noworudzka Strefa ma się dobrze), to ukłonię mu się z szacunkiem. Ale jeżeli będzie działać tylko na rzecz swojego wizerunku naszym kosztem, tworząc kolejne swoje biura, to będę pierwszym, który stanie przeciwko p. Posłowi, bo pijarem nie zbudujemy nowej Polski. Dzisiaj trudno mi wytłumaczyć kłodzczanom dlaczego tak a nie inaczej postąpił prezes Piechociński.
- To jak na razie to jest?
- Nie wiem, bo na razie to jest tak; „nie orze, nie sieje a zbiera”. I myślę, że koliduje to ze stwierdzeniem wyborczym J. Piechocińskiego, że „kto nie orze, nie sieje, ten nie zbiera”.