Cmentarze w bolesnej pamięci
Dwadzieścia pięć lat temu, zafascynowana Ziemią Kłodzką wędrowałam po wioskach ukrytych w górskich lasach w poszukiwaniu historii tego miejsca. Kiedyś, na zdewastowanym, zarośniętym krzakami przykościelnym cmentarzu zastałam starszą panią. Pod krzyżem z resztkami kamiennej tablicy zapaliła świeczkę, przeżegnała się i pochyliła nad zarastającmi bujnym chwastem kamieniami.
Ma pani tu kogoś bliskiego? - spytałam z nadzieją, że zastałam na cmentarzu jedną z nielicznych autochtonek.
- A gdzie tam pani - śpiewnie zaciągając otarła oczy. - Tu same obce leżą. Jak my spod Tarnopola byli wiezieni, to garstkę ziemi zabrałam z ojcowego grobu. Nie wypada tak cmentarnej ziemi w domu trzymać, to ja tu pani pod krzyż przyniosła, wysypała i teraz świeczkę choć mam gdzie zapalić.
Na Ziemi Kłodzkiej w 1939 r. zamieszkiwało stale 177 600 osób, z tego większość to Niemcy ale też Ślązacy, Czesi oraz Żydzi. Na cmentarzach pozostali ich bliscy, bo fizycznie nie można było deportować prochów zmarłych. Piękne, kamienne nagrobki, kapliczki cmentarne, skromne krzyże i małe tabliczki z wyrytymi niemieckimi nazwiskami i datami sprzed wieków, niszczały, zarastały krzakami a kamienne płyty służyły często do celów budowlanych.
W czasie wojny niemieccy mieszkańcy Głuchołaz z nagrobnych płyt żydowskiego cmentarza układali chodniki uliczne. Na ziemiach wschodnich wiejskie cmentarzyki, pozostałe po przesiedlonych na zachód Polakach, orane były radzieckimi traktorami a kościółki służyły za magazyny zbożowe. Prawo zwycięzców? A może prawo barbarzyńców? Bo czym innym jest niszczenie najbardziej istotnych dla ludzkiej pamięci grobów ojców? Bo przecież ból po stracie ojców i naruszeniu godności ich grobów jest taki sam bez względu na narodowość, pochodzenie, stan zamożności czy status społeczny.
W ostatnich latach mieszkańcy wielu wsi i miasteczek Ziemi Kłodzkiej pięknie odnowili poniemieckie cmentarze. Cmentarz poniemiecki w Wielisławiu, Stroniu Śląskim, Domaszkowie i wielu innych miejscowościach, to już cywilizowane miejsca, zadbane, uporządkowane, dające świadectwo człowieczej pamięci i szacunku dla drugiego człowieka. Ludzie przymusowo przesiedlani na te ziemie wyrwani na siłę ze swego środowiska kulturowego nie tylko tracili swój dobytek a wchodzili w posiadanie obcego, nieprzyjaznego im środowiska ale też utracili możliwość zapalenia świeczki na grobach najbliższych. Ból, wściekłość, strach – wszystkie te negatywne uczucia tworzyły społeczności rozdarte ograbione z ciągłości pamięci o swych przodkach. Nie szanowali też pamięci przodków obcych im kulturowo a często i religijnie, poprzednich mieszkańców zasiedlanych terenów. Trzeba było kolejnych pokoleń, by ból zelżał a rozum ogarnął krzywdę innych ludzi. Nowi mieszkańcy Ziemi Kłodzkiej powoli „dorobili się” grobów swoich bliskich na cmentarzach. Ta ziemia staje się ich ojczyzną i ojcowizną.