Przewodnik dla jedzących - Restauracja KORONA

Autor: 
Henryka Szczepanowska

Wnętrze ++++ Profesjonalna ręka restauratora widoczna na każdym kroku. Kwitnące krzewy w donicach przy wejściu zapowiadają interesujący ciąg dalszy. Duża, przestronna sala wypełniona meblami z naturalnego, matowego drewna. Stoły i krzesła solidne, masywne i stabilne. Na wprost wejścia ciężki, dość mroczny bar. Dekoracje umiarkowane, dyskretne. Dużo naturalnych materiałów - kamień oraz matowe drewno dają wrażenie ciepła. Oświetlenie oszczędne, na stołach obowiązujące małe świeczki w szklanych pojemnikach.
Atmosfera ++++ Pomimo wielkiej przestrzeni na sali, klient może znaleźć swój „kącik”. Ustawienie stolików i oświetlenie daje nam komfortowe poczucie dyskrecji i odrębności. Widać tu bywalców, gości hotelowych, przypadkowych turystów. Choć jest dość wczesna godzina na sali jest już wiele osób, a prawie połowa stolików zajęta. Jeden dzień w tygodniu młode mamy mogą skorzystać z opieki nad dziećmi w czasie jedzenia obiadu. To duże udogodnienie – wie ten, kto choć raz usiłował wyjść na obiad, spotkać się z przyjaciółmi i jednocześnie musiał zajmować się maluchami.
Obsługa++++
Dość długo czekałam na przyjście kelnerki ale jak już przyszła i uśmiechnęła się do mnie, przeszła mi złość. Doskonale zna potrawy, potrafi opowiedzieć co kucharz kładzie na talerz. Wie dużo o smaku i składzie dań z karty. Szybko reaguje na gesty klientów.
Jadłospis++++
W karcie śniadania, obiady, desery. Zamawiam nie reklamowane żeberka ani polecanego przez kelnerkę łososia na szpinaku a dorsza z rusztu z cukinią z dodatkiem sosu grejpfrutowego. Już sam fakt, że nareszcie w kłodzkiej restauracji podawane są inne warzywa niż ziemniaki, pomidory czy kapusta wzbudza we mnie radosne podniecenie. Dostaję dość duży kawałek fileta dorsza z rusztu, polanego sosem grejpfrutowym z plasterkami duszonej cukinii w towarzystwie surówki z tartej marchewki, buraczków i białej kapusty. Mięso ryby jest delikatne, nie przesmażone. Sos mimo niezbyt zachęcającej barwy ma dobry smak, ładnie komponujący się ze słodkawymi plasterkami cukinii . Niestety, ta część ryby, którą chyba niepotrzebnie polano sosem zdążyła namoknąć i powierzchnia zamiast chrupiącej skórki stała się miękka i wilgotna. Pozostała część ryby smakowała naprawdę nieźle. Surówki jak to surówki - świeżo utarte warzywka bez dominującej nuty przypraw, ozdobione sterczącymi nitkami razowego makaronu. Tak naprawdę wolałabym sałatę z oliwą i cytryną a nawet z kawałkami świeżego grejpfruta. Jakoś te buraczki i kapusta mi nie pasowały do ryby przecież bardzo przyzwoicie przyrządzonej. Ale to może i moja w tym wina, że niezbyt precyzyjnie określiłam jaka ma być sałata.
Ceny++++
Jak na tak duża porcję ryby z zestawem surówek, podaną w niezłej restauracji zapłaciłam tylko19 zł. Łosoś z rusztu na szpinaku z dodatkiem ziemniaków lub frytek to 31 zł, ale kilogram łososia w sklepie rybnym to ponad
65 zł !!! Biorąc pod uwagę koszt przyrządzenia dania, dodatki, obsługę- cena niezła, choć my, klienci jak zwykle narzekamy i wolelibyśmy mniej płacić za obiad. No cóż, żywność drożeje zastraszająco.

Wydania: