Konsekwencje zamówienia pokojówki

Autor: 
z Parlamentu Europejskiego Lidia Geringer de Oedenberg

Nie cichną echa seksafery Dominique’a Strauss-Kahna, znanego we Francji jako DSK, oskarżonego w USA o próbę gwałtu na hotelowej pokojówce. Były szef MFW obudził skrzętnie i powszechnie skrywane tabu. Media międzynarodowe rozpisują się obecnie na temat lawiny, jaką uruchomił francuski polityk. Oddźwięk tego skandalu w społeczeństwie francuskim ciekawie komentuje np. TIME w artykule „Cherchez les Femmes”
(6 czerwca br.). Afera spowodowała, że Francuzki zaczęły głośno i dobitnie protestować przeciwko molestowaniu i nadużywaniu władzy przez polityków. To nowość, jeszcze 10-15 lat temu takie głosy byłyby nie do pomyślenia. Przyczyną złamania tabu nie jest tylko zachowanie Strauss-Kahna, ale przede wszystkim późniejsza reakcja polityków oraz elit francuskich, którzy jak jeden mąż... wzięli go w obronę. Także media krytykowały amerykański wymiar sprawiedliwości za to, że zezwolił na filmowanie DSK w kajdankach. Nad Sekwaną bez wyroku sądu nie wolno w ten sposób „sterować” opinią publiczną. Z sondażu przeprowadzonego bezpośrednio po wybuchu afery przez francuski ośrodek badania opinii publicznej CSA wynikało, że 57% Francuzów uważa, że DSK padł ofiarą spisku, był przecież najsilniejszym kandydatem w zbliżających się wyborach prezydenckich. Młode pokolenie kobiet , jak również mężczyzn (!) oceniło jednak sytuację inaczej. Nie chcą tolerować już takich tabu, takich mediów i takiej elity. Zebrano ponad 25 tys. podpisów przeciw seksualnej przemocy wobec kobiet i mizoginistycznym komentarzom osób publicznych. Powstała nawet „antologia seksistowskich uwag” wygłaszanych w ostatnich latach przez francuskich polityków. Demonstracje zgromadziły tłumy kobiet z transparentami, np. „Wszystkie jesteśmy pokojówkami” , co było nawet szeroko relacjonowane przez francuską prasę, która w „normalnych” okolicznościach nie zwróciłaby na nie uwagi.
Konsekwencją społecznego protestu jest ewidentna zmiana tonu debaty publicznej. Niektórzy zapaleni obrońcy DSK przeprosili nawet ze niestosowne komentarze jak np. dziennikarz Jean-Francois Kahn, który nazwał aferę w hotelu Sofitel kwestią „podniesienia spódniczki pokojówki”.
Francuzki nie chcą już przemilczać dyskryminacji na rynku pracy, molestowania i  cichego przyzwolenia na niechciane sekspraktyki. Organizacje La Barbe czy Paroles de Femmes, które na co dzień walczą o szeroko rozumiane równouprawnienie (wyrównywanie „płciowej” różnicy w zarobkach na tych samych stanowiskach, czy ustawa parytetowa z 2001 r. zezwalająca de facto partiom na nie obsadzanie kobiet na listach „w zamian” za niewielki mandat) – mocno włączyły się w nurt krytyki dotychczasowego sekspobłażania.
Nietykalność francuskich elit – jak np. wcześniejsze długo skrywane podboje d’Estaing, Chiraca, Mitterranda, Sarkozy’ego  i  DSK – kończy się, ciche przyzwolenie społeczne także.
W Europie w rożnych krajach różnie podchodzi się do ekscesów seksualnych polityków. W kulturze zdominowanej przez mężczyzn (Hiszpania czy Włochy) szczegółowe relacje na temat incydentu w pokoju hotelowym w Nowym Jorku i opis zarzutów seksualnych, ciążących na DSK „trafiły w czuły punkt” – jak ocenia „Wall Street Journal”. Hiszpańska minister gospodarki i finansów Eleny Salgado Mendez, w reakcji na powszechne seksistowskie komentarze wyznała, że „w pierwszej kolejności solidaryzuje się z kobietą, która padła ofiarą ataku, jeśli rzeczywiście do niego doszło”. We Włoszech znanych dotąd z tolerancji dla “wyczynów” premiera Silvio Berlusconiego, opinię publiczną (też nie tak dawno) obudziły protesty kobiet, które ostro zareagowały na jego „bunga-bunga” z nieletnimi prostytutkami. Rozpoczęty przed paroma tygodniami proces Berlusconiego porównuje się obecnie do afery DSK, która już nie jest kolejnym incydentem, ale swego rodzaju przełomem z dalekosiężnymi konsekwencjami dla francuskiego (i nie tylko) społeczeństwa.

PS. We Francji mówi się, że linia obrony DSK będzie opierać się na sekspomyłce. Otóż, znany  z temperamentu polityk przed wylotem zamówił sobie w zaprzyjaźnionej agencji „panią w stroju pokojówki”, a potem po prostu nie rozpoznał tej właściwej. No cóż, pomyłka... Ciekawe czy to „kupią” Amerykanie?

Wydania: