No to się wybierzemy!
Dokąd ? Jak to dokąd? Na wybory!
I kto to pisze? Ja, który od lat, żadnej urny wyborczej nie oglądał, bo z wyborami jako żywo po 1990 r. przy takiej ordynacji wyborczej gdzie wszyscy wybierają a kilku decyduje kto wygra - nie chciałem mieć nic wspólnego. Mimo ostrych połajanek ze wszystkich stron, koledzy, przyjaciele, ks prymas – wszyscy obrzucali mnie wyzwiskami, niektórzy to chcieli nawet specjalne ustawy na takich jak ja wprowadzać. A ja tylko chciałem mieć prawo wyborów na wyborach.
Paniali Wy? A gdzie tam! Ks. Prymasowi odpuszczam, ale reszta powinna przeprosić! W formie płatnych ogłoszeń w „Bramie” oczywiście. I ja z tego nie biorę ani grosza. To do wiadomości tzw. białego wywiadu. Tobie Tadzisław znów się coś nie podoba ? Znowu ? No tak się składa, że znowu.
Ale to wybory mamie się podobają! Na brmistrza i do gminy mam w zanadrzu czterech kandydatów. Wybiorę sobie jednego, radnych do gminy znam niemalże każdego, jeżeli nie to znam kogoś „kto z kolei zna tego nieznanego. Kandydaci na burmistrzów przedstawiali mi się na spotkaniach, nieco gorzej kandydaci na radnych. Ale ciastem kawą i herbatą częstowali, po róży jeden z komitetów wręczał z ulotką (nie ma polityków bez kolców, rozumiem rozumiem ) ba, nawet na herbatkę wyborczą się załapałem no i dyskusję! O- widzę, że i Pan (ja)! .... No w ostatniej chwili dałem się namówić (on) Boże daj moment oświecenia elektoratowi i nie wybierzcie go! Modlę się w myślach patrząc jak kandydat – mąż opatrznościowy, pieczołowicie poprawia swój portret w witrynie sklepu. A o jednym z kandydatów to się dowiedziałem, że jest nieodpowiedni gdyż jest ... Uwaga Zbyt kulturalny, spokojny, zrównoważony i uczciwy a i nie walnie jak trzeba będzie pięścią w stół. Za późno już na kampanie, bo zacząłbym rozpowszechniać wśró lądeckiego elektoratu, że bije żonę.....