Czy burmistrz wie co robi?

Autor: 
Maciej Awiżeń

Jako żywo, siedzieliśmy sobie w parę osób i zastanawialiśmy się (tak dla rozrywki) dlaczego burmistrz Kłodzka tak chce być ponownie wybranym? Gdy tymczasem miasto bankrutuje. Ba, zarządzający miastem nie chce tu mieszkać z rodziną… To po co?
Padały różne argumenty – a to, że to dobra posada dla siebie i paru osób z otoczenia byłej partii, a to, że to dobra trampolina do „większych celów”. Pamiętamy wszyscy, że p. Szpytma zaczynał swoją karierę w polityce od startu do wyborów… senatorskich z list LPR. Część z mieszkańców sądzi więc, że dlatego jeszcze rok rządzenia „na kredyt” przyda się jako argument w kolejnych wyborach parlamentarnych. No, ale przecież po wyborach się okaże, że miasto pada, podatki będzie musiał podnieść albo zwalniać ludzi? To nie wróży za dobrze kampanii parlamentarnej.
Pewien kolega rzekł coś co mnie zastanowiło – a jeśli burmistrz nie wie jaka jest na prawdę sytuacja finansowa miasta i co go czeka? Jeśli nie chciał posiąść wiedzy na temat finansów publicznych i opiera się na tym co przekazuje mu pochwalne otoczenie? Rzeczywiście zacząłem się zastanawiać, że przez 3 lata kadencji, w której byłem radnym ani razu nie udało mi się podjąć merytorycznej dyskusji z burmistrzem! Zawsze przekazywał głos p. skarbnik albo któremuś z wiceburmistrzów. Ba! W sytuacji gdy „było gorąco” po prostu wychodził lub nie przyjeżdżał (np. na debatę o wykonaniu budżetu). Albo dlaczego pozwał mnie do sądu za prawdziwe wyliczenia kosztów pracy urzędu, które wzrosły o 3 mln zł ponad te z kadencji swojego poprzednika? Może po prostu nie wiedział że tak jest? No tak! Może po prostu nie jest zainteresowany „jakimiś tam” finansami?
No to mam nowinę – za stan finansów i miasto nie odpowiada któryś z urzędników ale OSOBIŚCIE burmistrz miasta i to nawet swoim majątkiem. Proponuję poczytać budżet, stan zadłużenia i zobowiązania i jeszcze raz przemyśleć chęć startowania.
Bo tu trzeba będzie prawdziwej pracy – dłużej na propagandzie się nie pojedzie…

Wydania: