Przyprawy w kuchni

Autor: 
Henryka Szczepanowska

Nie wyobrażam sobie gotowania bez przypraw. Ziemniaki bez soli i koperku. Mięso bez ziół i warzyw, bez pieprzu
i korzeni. Sosy z mąki i tłuszczu o smaku rozgotowanego papieru. Fuj....
Moja kuchnia to niemodne już szafki, stara kuchenka, garnki i patelnie pamiętające tamten wiek ale przyprawy stoją wszędzie - słoiczki, puszki, pudełka, buteleczki. W szafkach i na półeczkach.
W szufladach i na blacie kuchennym. Kiedyś odwiedziła mnie znajoma. Właśnie gotowałam. Ponieważ kuchnia to zarazem salon, jadalnia, czytelnia i co tam kto jeszcze potrzebuje, gotowanie odbywa się „na oczach„ gości, a nawet przy ich pomocy. Doprawiając sos wyciągałam liczne słoiczki i puszeczki a znajoma drapała się po głowie - po co ci to wszystko??? Mnie wystarczy sól i pieprz. No, czasami jarzynka. Mieszałam w garnkach i opowiadałam cierpliwie jakie przyprawy do czego używam, jak często eksperymentuję ze smakami potraw. Wzruszała ramionami na moje paplanie, dopóki nie podałam na stół zmajstrowanego dania.
No wiesz!!!! Ależ to smakuje!!!!. Moje kotlety, zrazy, pieczenie smakują tak samo. Po prostu jak mięso. Sosy robię głównie z torebki. Sałatki doprawiam mieszankami z torebki kupionej w markecie, ale właściwie wszystko jedno co wsypuję do garnka, bo wszystko smakuje i pachnie mniej więcej tak samo.
No właśnie, „kupuję w markecie”; w papierowych torebkach, wietrzejące pod ostrym światłem, w przegrzanym pomieszczeniu, zjełczałe. Jak mogą smakować? Wszystkie prawie tak samo. Nijak. Często zdarza się, że w naszej kuchni przyprawy leżą w otwartych torebkach nie miesiącami, one leżą latami!!! Bo się jeszcze przyda..., szkoda wyrzucać, przecież przyprawa nie mięso, nie zepsuje się. Otóż, zepsuje się. Zepsuje też smak potrawy, często zasiedlona przez mole jest siedliskiem robactwa w naszej kuchni. Sama przypełza do naszego garnka
z zupą.
Dlatego jeśli nawet kupujemy przyprawy w torebkach, sprawdzajmy termin przydatności, szczelność opakowania. Po przyniesieniu do domu natychmiast otwieramy, szczególnie te w papierowych torebkach i sprawdzamy czy nie ma robaczków. Wsypujemy do szczelnie zamykanego słoiczka lub puszki, podpisujemy.
Najbezpieczniej kupować przyprawy w sklepach specjalistycznych, przystosowanych do takiej sprzedaży. Obrót produktami sprzedawanymi w takim sklepie jest duży, co zapewnia nam przyprawy świeże, pachnące, pozbawione agresywnej chemii. Oczywiście po przyniesieniu do domu zamykamy przyprawy w słoiczkach lub innych szczelnych pojemnikach. Kupowane w specjalistycznych sklepach to najczęściej mieszanki ziół i korzeni jedynie lekko solone, niegazowane, nienapromieniowane, przeznaczone do szybkiego spożycia, co zapewnia nam produkt zdrowy i bardzo smaczny.
Pewnie pomyślicie, że są bardzo drogie? Otóż wcale nie.
Dla porównania: w sklepie Madagaskar w Kłodzku albo w sklepie Kolonialnym w Bystrzycy Kłodzkiej (ul. Rycerska) za 100 g suszonego majeranku to tylko 3,5zł. Za podobny majeranek kupiony w sklepie spożywczym lub markecie zapakowany w torebkę pewnej znanej marki to ok. 1,90 zł za 16 g.To mniej więcej ponad 11 zł za 100 g. Zmielony pieprz, zmielona gałka muszkatałowa, zapakowane w papierową torebkę już po kilku tygodniach mają zjełczały, gorzki a nie korzenny smak. Psują smak doprawianej potrawy. Warto kupić pieprz w ziarnach i wyciągnąć ze schowka stary młynek do pieprzu. Gałkę możemy utrzeć na zwykłej tarce albo uskrobać ostrym nożykiem prosto do garnka z potrawą. Ziele angielskie można rozgnieść trzonkiem noża na desce do krojenia chleba. Suszone zioła nabieramy na suchą dłoń i pocierając wnętrzem złożonych „jak do pacierza” dłoni, rozcieramy je wprost nad potrawą. Tak roztarte w ciepłych dłoniach lepiej pachną, lepiej smakują. Łatwiej nam doprawić do smaku, nie przedobrzyć.
Wiosna to doskonała pora na posadzenie ziół w doniczce, w skrzynce lub jak kto ma ,to w ogródku. Pięknie pachną, zastępują kwiaty doniczkowe, wiele z nich uroczo kwitnie. Można je prawie bezkarnie podskubywać a właściwie podlewane długo będą nam służyć jako ozdoba naszych potraw i naszych kuchni.

Wydania: