Zima. Romans

Autor: 
Katarzyna Redmerska

Nie ma co, zimę to mamy tej zimy. No ale przecież chyba zimą powinien być śnieg i zimno? Media jakby tego nie chciały dostrzec i grzmią jakie to dziwne, że zimą mamy zimę. Zapewne wraz z nastaniem lata, grzmieć będą, że latem jest lato i wspominać z rozrzewnieniem jak to zimą było miło zimno. Jednak ja nie o tym. Wracając do zimy. Zachwycać się nią można kilka dni. Gdy jednak ogromne ilości śniegu i trzaskający mróz utrzymują się dłużej, nie nastraja to pobudzająco. Najchętniej zaszyłoby się w ciepłym domciu pod kocykiem z kubkiem gorącej herbatki. Media zachęcają do romantycznego uhm… sam na sam, w ten zimowy czas. Ja wolę oglądanie romantycznych komedii. Można na chwilę ulec romantycznemu nastrojowi, powzdychać lub zirytować się. Wszystko w zależności jakiej produkcji film wybierzemy. Komedie romantyczne bowiem odzwierciedlają kraj, w którym zostały wyprodukowane. Zagłębiając się w tym filmowym temacie można dojść do bardzo ciekawych spostrzeżeń. Filmy włoskie, to barwna mieszanka temperamentu i namiętności. Ileż w nich krzyku, gestykulacji, rzucania czym popadnie w ukochanego, by wreszcie rzucić się w wir rozkoszy. Kino meksykańskie, czy ogólnie mówiąc południowo-amerykańskie, to namiętność wylewająca się dosłownie z każdego kąta. Piękne kobiety, amanci z gołym torsem i zawsze dodatkowo zły charakter w postaci jakiegoś Vargasa. Francuski film o miłości, to już kino ambitne. Bądźmy szczerzy, przy nim trzeba pomyśleć. Fabuła jest zawikłana, obfituje w filozoficzne przemyślenia, by wreszcie zakończyć się sceną konsumpcji. Niemiecka komedia romantyczna, to…film dla ludzi o mocnych nerwach. Akcja jest powolna, fabuła naiwna. Aktor grający trzydziestoletniego amanta, w rzeczywistości trzydzieści lat miał kilkanaście lat wcześniej, podobnie jest w przypadku białogłowy. W kinematografii niemieckiej, co widać bardzo wyraźnie, stawia się obecnie na rozkwit arystokracji. Powraca się do hrabiów, baronów, pięknych zamków, pałaców i rezydencji. Amerykańskie komedie, to akcja konsumpcji już zaraz po napisach wstępnych, zmienianie partnerów w tempie błyskawicznym przez główną bohaterkę, by wreszcie po licznych perturbacjach miłosnych mogła szczęśliwie wylądować w ramionach wyśnionego kochanka. Nadmienić należy również o dodatkach zawartych w filmach zapożyczonych z Europy. Zaliczyć do nich można: elitarne szkoły, maniery, sposób urządzania rezydencji itp. Nie ma tu hamburgerów czy żucia gumy. Komedia romantyczna polska, to nuda. Ci sami aktorzy w każdym filmie, podobna fabuła. Tylko tytuł filmu się zmienia.
Ogólnie mówiąc co kraj, to obyczaj komedii romantycznej. Filmy włoskie i południowo-amerykańskie, to namiętność. Film francuski, to wyrafinowanie i konsumpcja. Niemiecki to…niemiecki. Kino amerykańskie, to komercja w najlepszym znaczeniu tego słowa. To połączenie wszystkich najlepszych elementów kina europejskiego plus amerykańska swoboda. Kino polskie, to komercja, ale w najgorszym wydaniu. Usiłowanie stworzenia kina amerykańskiego w polskich realiach. Po oglądnięciu takiej komedii pozostaje tylko…niesmak i rozczarowanie.

Wydania: