Wybory dwóch kandydatów

Autor: 
Marta Gadomska

Minie jeszcze kilka tygodni zanim opadną z nas emocje po katastrofie TU-154, w której zginął prezydent Lech Kaczyński i kluczowi przedstawiciele polskiej sceny politycznej. Na myśli mam nie tylko emocje, które towarzyszą nam na wspomnienie o tych, których każdy z nas szanował i lubił na swój sposób. Pisząc emocje biorę też pod uwagę te, które będą nam towarzyszyć teraz, jako skutki tego tragicznego wypadku.
Mowa o wyborach, wyznaczonych przez Bronisława Komorowskiego na 20 czerwca. Niestety czas nie sprzyja nam na korzyść. Kandydaci też nie.
Wielu zrezygnowało z walki o fotel prezydencki z obawy o charakter nadchodzących wyborów. W kilka dni po katastrofie politycy zarzekali się, że ze względu na szacunek dla zmarłych zrobią wszystko by kampania przebiegała łagodnie, a miałoby się tak stać, jeśli swoje kandydatury zgłosiłaby mała liczba chętnych, ale tych znaczących chętnych. I właściwie jeszcze do 25 kwietnia pewni swojego startu w wyborach byli tylko B. Komorowski i G. Napieralski. Ale już w poniedziałek 26 kwietnia swoje kandydatury zgłosiło kilkunastu polityków w tym m.in. A.Olechowski, J. Korwin-Mikke czy M. Jurek. Jednak najwięcej komentarzy wzbudziła decyzja Jarosława Kaczyńskiego, który postanowił wziąć udział w walce o fotel, który jeszcze niedawno należał do jego zmarłego tragicznie brata.
Choć ta decyzja była raczej kwestią oczywistą to pozostaje jednak pytanie czy jest to osobisty wyraz hołdu zmarłemu bratu czy chęć ‘ubarwienia’ kampanii, która byłaby przewidywalna bez udziału Kaczyńskiego.
Prezes PiS w oświadczeniu, w któ-rym ogłosił decyzję o kandydowaniu napisał m.in.: “Wszystkich, którzy chcą kontynuować dzieło ofiar smoleńskiej tragedii, którzy chcą by prawa Polska i prawi Polacy na zawsze podnieśli głowy, wzywam do współpracy. Bądźmy razem. Dla Polski. Polska jest najważniejsza”. Widać więc, że rację mieli wszyscy ci, którzy twierdzili, że obecna kampania przebiegać będzie pod znakiem tragedii smoleńskiej. Dziwi jednak, że sam Jarosław Kaczyński, który na początku oświadczenia zaznaczył nadal towarzyszący mu ból i smutek po śmierci brata i bliskich przyjaciół ma siłę brać udział w kampanii.
Pozostaje nam w takim razie głęboko zastanowić się nad wyborem słusznego kandydata. Słowa typu ‘tylko Jarosław Kaczyński jest w stanie podnieść Polskę po smoleńskiej tragedii’ brzmią czysto reklamowo. Wzruszonych tragedią Polaków jest wiele i tego typu hasła trafiają do niektórych bardziej niż kiedykolwiek. Kierowanie się emocjami może wyjść nam w przyszłości na złe.
Skoro nie Kaczyński to kto? Nie ma co się oszukiwać, że mimo wielu chętnych kandydatów o fotel będą walczyć tylko dwa nazwiska. Wspomniany J.Kaczyński i B. Komorowski. Jeszcze kilka tygodni temu robiono żarty z tego, że Platforma przeprowadziła prawybory, które wygrał Bronisław Komorowski. Dziś każdy wie, że w był to dobry zabieg bo Platforma jako jedyna partia nie musi zastanawiać się nad tym czy zgłoszony przez nią kandydat nadaje się na prezydenta. I jeśli ktoś ma poskładać rozsypaną przez tragedię politykę, to Komorowski, a nie Kaczyński, wydaje się silniejszą postacią, która może tego dokonać. Marszałek zraził do siebie część społeczeństwa wykazując ‘brak uczuć w obliczu tej strasznej katastrofy’ jak mówili niektórzy. Z drugiej strony gdyby się rozkleił, każdy zadawałby pytanie ‘jak ten człowiek chce zostać prezydentem, skoro nie potrafi się nami zaopiekować, nie potrafi być silnym i płacze przed kamerami?’.
Czeka nas więc twardy orzech do zgryzienia. Damy wygrać emocjom czy rozsądkowi?

Wydania: