Tłumacz i jego autor-prowokator czyli Mietek Kowalcze w cyklu: tygodniowe lektury

Książki o. Richarda Rohra ofm powoli nabierają znaczenia. Tego znaczenia, z którym autor wcale się nie kryje. No bo kiedy czytamy w "Siewcy miłości", czyli w książce o Franciszku z Asyżu takie oto zdanie: "Idee same w sobie nigdy nie są prawdziwe", to możemy się spodziewać co najmniej kilku mniejszych lub większych prowokacji. Naturalnie w pierwszej kolejności odniesionych do chrześcijaństwa, choć hipotez/tez na temat szeroko ujętej współczesności znajdziemy sporo w tym i w innych tekstach założyciela Centrum na Rzecz Działania i Kontemplacji. Swoją drogą mądre połączenie! Spróbujmy posmakować paru owych prowokacji. Pierwsza z nich, wywiedziona z rozumienia Franciszka i Klary, wyjaśnia wprost nazwę Centrum i sposób myślenia o. Richarda - prawdę o rzeczach odkrywamy poprzez aktywność, poprzez ich wykonywanie, działanie. Inaczej zostaną niejasne, poddane interpretacjom, nierozwiązane, ba, zagadane. W tym autor "Tożsamości mężczyzny" dopatruje się napięcia między ideami i faktycznym, codziennym życiem Kościoła. I nie tylko tej instytucji. Trudno dostrzec ten dysonans wokół? I tu miejsce na drugi przykład prowokowania nas-czytelników do choćby minirefleksji. Karzemy bowiem, od wieków, za łamanie idei i sprzeniewierzanie się hierarchii, nie za beznadziejność czy bylejakość działań lub ich kompletny brak. Czy w naszej społecznej, w tym religijnej historii, zdarzyło się ukaranie kogoś za to, że nie pomógł biednym, nie opiekował się sierotami i wdowami, nie dzielił się po prostu swoimi dobrami? A czy ukaraliśmy kogoś za to, że za sprawą ambicji przestał służyć innym jako hierarcha, minister, radny...? Richard Rohr te i kolejne (liczne) prowokacje buduje przed nami, ponieważ wierzy, że już najwyższy czas na kolejną franciszkańską rewolucję, a ta, wiadomo, zawsze musi prowokować do ostrych ocen i rozróżnień. Ale też przede wszystkim do indywidualnego zaangażowania. Jakiego? Najpierw takiego, w którym ma swoje znaczenie Ewangelia - nie daj się z niej okraść - parafrazuje autor słowa papieża Franciszka. Następnie, czytamy sugestię - zacznij sam, bez organizacji, hierarchii, tradycyjnych zachowań praktykowanych od wieków spróbować miłości/Miłości z takim konkretnym wskazaniem: "Jeśli nie przyjmujesz ani nie przekazujesz daru miłości innym, twoja dusza pozostaje związana z małym, przyziemnym i pustym światem, króry prawdopodobnie moglibyśmy nazwać piekłem." A Ewangelia dla autora i przez to dla nas czytelników zawiera dwie zasadnicze sprawy. Jezus mówi w niej uparcie - naśladujcie mnie, nie czcijcie oraz wykłada swój program w Kazaniu na Górze. To nie tylko przesłanki, to podstawy do nowej rewolucji - twierdzi o. Richard. Poddamy się słowom i zaczniemy działać rewolucyjnie? Jeszcze jedna bardzo istotna sprawa - tłumaczenie. Z ogromną przyjemnością czyta się dobrze przełożone książki. W tłumaczeniach Arkadiusza Korolika mamy do czynienia z lekkością frazy, ze starannym słownictwem, jasnością wywodu. Tego nam bardzo potrzeba po to, żeby rewolucyjne pomysły o. Richarda były dla nas odkryciem, a może nawet wskazówkami do konkretnych działań.
Tłumacz, z którym mogliśmy się spotkać w kawiarni Nota Bene w ramach społecznego cyklu "Zróbmy sobie kulturę", oprócz tego, że przybliżał nam swoje intelektualne i duchowe przygody z myślą o. Rohra, to opowiadał również o warsztacie, o tym także, że specyfika tłumaczenia książek franciszkanina z Albuquerque to umiejętność wsłuchania się w rytm mówienia autora, który pisze tak jak mówi. A nasz tłumacz, mieszkaniec Bystrzycy Kłodzkiej, i przekładem i rozmową z liczną publicznością znakomicie udowodnił to, co widać w tłumaczeniu, czyli kulturę języka, wrażliwość na subtelności, wielką staranność w doborze słów. To było słychać, teraz warto przeczytać.
Richard Rohr, Siewca miłości. Własna droga Franciszka z Asyżu. Tłum. Arkadiusz Korolik. Wydawnictwo Charaktery, Kielce 2015.